Konsekwencje sąsiedzkiej znajomości…

Sprzedaż nieruchomości rolnej bliskiemu sąsiadowi w rzeczywistości okazała się nieświadomą darowizną. Uiszczenie stosownej opłaty za działkę sprowadziło się tylko i wyłącznie do podarowania wysokoprocentowego trunku. Natomiast choroba alkoholowa stała się przepustką do wykorzystania sąsiada i zawłaszczenia jego posesji. Tak w skrócie można podsumować sąsiedzką przyjaźń, którą boleśnie zweryfikowało życie.

Eugeniusz Milczarek został oszukany przez najbliższego sąsiada – biznesmena Pawła W., któremu sprzedał gospodarstwo rolne, odziedziczone po śmierci rodziców, za przysłowiową „skrzynkę wódki”.  

Należy zaznaczyć, że Pan Milczarek od dawna miał poważny problem z nadużywaniem alkoholu, o czym nabywca gruntu doskonale wiedział. Później, już w trakcie postępowania sądowego toczącego się w celu odzyskania zawłaszczonych nieruchomości Pan Eugeniusz został poddany badaniu psychiatrycznemu i na jego podstawie wydano opinię sądową, która jednoznacznie stwierdza, że jest on chorym człowiekiem, którego świadomość i poczytalność w momencie dokonywania transakcji sprzedaży działek była znacznie ograniczona. W następstwie tego obecnie mężczyzna jest całkowicie ubezwłasnowolniony, a jego opiekunem prawnym została siostra, Henryka.

Paweł W. postanowił wykorzystać chorobę alkoholową pana Eugeniusza w podstępny sposób, zawłaszczając jego grunt. Mimo że zdarzenie miało miejsce w 2000 roku, sprawa nadal toczy się przed wymiarem sprawiedliwości i nie widać końca walki o zwrot wszystkich sprzedanych nieruchomości. Rodzinie Eugeniusza Milczarka co prawda udało się unieważnić sam akt notarialny, jednak w związku z tym, Paweł W. nie zwrócił wszystkich nieruchomości, a jedynie część z nich. Zażądał też zwrotu pieniędzy, które rzekomo przekazał za nieruchomość, mimo że w rzeczywistości nie zapłacił za nie ani złotówki, co potwierdzają fakty, iż nie dysponuje on żadnym potwierdzeniem przelewu, dokumentem bankowym świadczącym o przekazaniu jakiejkolwiek kwoty na rzecz pana Eugeniusza czy chociażby zeznaniami świadków rzekomej transakcji.

Sądny dzień

27 kwietnia 2000r. Eugeniusz Milczarek, bez informowania kogokolwiek o swojej decyzji, sprzedał wszystkie posiadane grunty rolne Pawłowi W. Grunty, które wcześniej Państwo W. dzierżawili od niego, a czynsz wyrównywali dostarczając mężczyźnie wysokoprocentowych trunków. Właśnie ten układ, oraz choroba Pana Eugeniusza zaszczepiła zapewne w głowie sąsiada pomysł o możliwości wykorzystania mężczyzny..

Łączna powierzchnia ”zakupionych” działek wyniosła 5,94 ha, co zostało wycenione na kwotę 35 000 zł, a faktycznie sprowadziło się do przekazania przysłowiowej ”skrzynki wódki”. Pan Eugeniusz, na skutek swej choroby i ciągłego upojenia alkoholowego, nie miał świadomości, że powinien otrzymać jakąkolwiek zapłatę za swoje działki. Ponadto, nie brał on udziału w zawarciu aneksu do umowy, dlatego też zdecydowanie kwestionuje obecnie autentyczność swojego podpisu na tym dokumencie. Jak się później okazało, sam aneks nie widnieje ani w księgach wieczystych omawianej nieruchomości, ani w urzędzie skarbowym. Brak jest również jakiegokolwiek dowodu, czy też pokwitowania, iż wspomniane powyżej pieniądze zostały w ogóle przekazane.

Następstwa budzące wątpliwości

Wymiar sprawiedliwości uznał finalnie akt notarialny, sporządzony przez kancelarię notarialną Beaty Moniki Będkowskiej, za nieważny. Jednak w trakcie postępowania o unieważnienie ww. aktów Paweł W. sprzedał część nieruchomości na rzecz osoby trzeciej, co dodatkowo skomplikowało sprawę. W trakcie procesu wyszedł też na jaw fakt, że doszło do zaniedbań w sferze prawa spadkowego. Jak się okazało, w świetle przepisów obowiązujących w momencie śmierci rodziców pana Eugeniusza i jego siostry mężczyzna nie dokonał spłaty na jej rzecz. Nie został również dokonany dział spadku i zniesienie współwłasności. Wniosek jest oczywisty: Pan Eugeniusz dysponował jedynie udziałami omawianej nieruchomości, co nie przeszkodziło Pawłowi W. w realizacji jej zawładnięcia .

Opinia siostry poszkodowanego

Siostra Eugeniusza Milczarka, Henryka S. wspominając wydarzenia sprzed kilkunastu lat, jest niemal pewna, iż w omawianym czasie brat nie przyniósł do domu żadnych pieniędzy. Jak się później okazało świadków transakcji finansowej nie było, ponieważ zapłata została uiszczona w postaci alkoholu. Sama o dokonanej transakcji dowiedziała się 9 czerwca 2009 roku, po czym natychmiast udała się do Urzędu Gminy z zapytaniem, co w zaistniałej sytuacji powinna uczynić. W odpowiedzi usłyszała, że grunty rolne nie należą już ani do niej, ani do Pana Eugeniusza, a w samym akcie notarialnym nie ma żadnej wzmianki, iż na posesji mieszka rodzeństwo.

Henryka S. w 2009 roku wystąpiła do wymiaru sprawiedliwości o unieważnienie aktów notarialnych, co zakończyło się sukcesem. Jednak piętno odbite na jej życiu przez wydarzenia z przeszłości pozostanie już na zawsze. Sięganie myślą do przeszłości, gdzie brat był notorycznie pod presją rodziny W., którzy nim sterowali, sprawia ból.

Ważnym zaznaczenia jest także przekierowywanie wszelkiej korespondencji bezpośrednio na adres Państwa W.

Z upływem lat, kolejne sprawy wychodziły na światło dzienne, jak chociażby to, że Pan W. od razu odbierał pieniądze z rąk Pana Eugeniusza, czy też groził zarówno jemu jak i całej rodzinie Milczarków, za co w końcu został prawomocnie skazany.

Dodatkowo, Paweł W. próbował pozbawić życia Henrykę i jej syna. Prokuratura Rejonowa w Łowiczu skierowała przeciw niemu akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Łowiczu.

Drugi punkt widzenia

Tymczasem, 42-letni kierowca Paweł W., jak łatwo się domyślić, przedstawia nieco inny punkt widzenia. Umowę dzierżawy, która poprzedzała sprzedaż gruntów, podpisywał ojciec mężczyzny Piotr W., dlatego sam zainteresowany nie posiada żadnych informacji o warunkach dzierżawy.

Jak twierdzi mężczyzna, to sam Eugeniusz wyszedł z propozycją sprzedaży działek. W momencie kupna, grunt był w cenie rynkowej i za taką – zdaniem W. – nieruchomość nabył. Ponadto, biznesmen potwierdza uiszczenie zapłaty zarówno za zakupione hektary, jak i prace wykonywane w jego gospodarstwie przez Eugeniusza Milczarka po 2000 roku. W swojej okolicy mężczyzna był znany z dorabiania sobie za butelkę wódki, ponieważ jego głęboka psychodegradacja alkoholowa nie była dla nikogo tajemnicą.

Stan prawny

25 listopada 2011r Sąd Okręgowy w Łodzi I Wydział Cywilny stwierdził nieważność umowy sprzedaży. W związku z tym stanem rzeczy, Paweł W. teraz oczekuje zwrotu należności finansowej, którą rzekomo uiścił.  Jednak z uwagi, iż ustalona wtedy kwota wynosiła 35 000 zł, a od tego momentu upłynęło kilkanaście lat, oczekuje on przeprowadzenia waloryzacji kwoty i ubiega się o zwrot 75 000 zł.

Właśnie z takim zamiarem Paweł W. wniósł sprawę do sądu, dodatkowo wnioskując o całkowite zwolnienie z kosztów sądowych. Mężczyzna uważa, iż nie jest w stanie ponieść wymaganych przez sąd nakładów finansowych bez uszczerbku dla siebie i swojej rodziny, gdyż zarabia- jako kierowca – 1300 netto.

Kolejna rozprawa odbędzie się 7 lipca 2016 roku. Z drugiej strony Eugeniusz Milczarek, a tak właściwie jego siostrzeniec i opiekun prawny Wojciech Milczarek, wniósł powództwo o zwrot pożytków , które w czasie posiadania nieruchomości rolnej nabył Paweł W. Sprawa aktualnie toczy się przed sądem, a chodzi tutaj o środki finansowe pochodzące m.in. z dofinansowania rolnicze z Unii Europejskiej.

W ciągu tych kilkunastu lat było wiele procesów sądowych. Sprawiedliwych wyroków wydanych przez polskie sądy o wiele mniej. Z kolei ludzkiej, sąsiedzkiej życzliwości – ani krzty.

Mirela Krzyżak

Współpraca:

Maciej Lisowski

Fundacja LEX NOSTRA