Odpowiedź Łukasza Gojke na list Pana Posła, Radcy Prawnego Jerzego Kozdronia.

Szanowni Państwo,

Po opisaniu przez Fundację LEX NOSTRA sprawy postępowania dyscyplinarnego obecnego Posła na Sejm RP p. Jerzego Kozdronia na portalu wgospodarce.pl”, Pan Poseł, obecnie Wiceminister Sprawiedliowści, odniósł się do naszej publikacji ( http://wgospodarce.pl/opinie/5020-posel-jerzy-kozdron-o-sprawie-lukasza-gojke-solidnie-wykonywalismy-swoje-obowiazki ).

Niestety w jego odpowiedzi nie dopatrzyłem się konkretów, których oczekiwałem od Pana Posła. Przed napisaniem naszego tekstu, przeanalizowaliśmy kilka segregatorów dokumentacji tej sprawy i oczekiwałem polemiki na płaszczyźnie faktów potwierdzonych dokumentami.

Mam właściwie jedno pytanie do p. Posła – na jakiej podstawie twierdził, iż istnieje umowa z dnia 30 września 1998 r., skoro nikt jej nie widział, a właśnie przez jej rzekome istnienie – jednym orzeczeniem sądu – p. Łukasz Gojke wraz z żoną stracili dorobek całego życia ? Konkretne pytanie – Panie Pośle.

Gratulując Panu nominacji na stanowisko Wiceministra SPRAWIEDLIWOŚCI mam nadzieję, że nie zapomni Pan, że Ministrem się bywa, a porządnym człowiekiem się jest, lub nie…

Ponieważ jednak tekst sprostowania dotyczy wyłącznie p. Łukasza Gojke, tym razem oddaję jemu głos.

Poniżej tekst odpowiedzi napisany przez p. Łukasza Gojke.

Maciej Lisowski

Dyrektor fundacji LEX NOSTRA

 

Odpowiedź Łukasza Gojke

na list Pana Posła, Radcy Prawnego Jerzego Kozdronia

 

Odpowiedzi natomiast nie można udzielić bez uprzedniego wyjaśnienia poczynionych przez Pana Posła „zatajeń”. W nich bowiem jest zawarta wiedza jakiej doszukuje sie On w treści artykyłu pomijając fakty, a nie w faktach. Fakty te przecież zna. Zawarte są w matriale dotyczacym sprawy.

Przede wszystkim Radca Prawny Jerzy Kozdroń powinien uczciwie odpowiedzieć, czy w sprawie rzeczywiscie chodziło o rzepak?

Radca prawny Jerzy Kozdroń swoim postępowaniem wobec mojej osoby udowodnił, że kiedy Kodeks Etyki Zawodowej zabrania, to on w sądzie tworzy „rzeczywistość” pod określone potrzeby, o czym świadczą dokumenty ze sprawy I C 34/00 a zwłaszcza Protokoły sądowe z dn. : 18. 05. 2000 r, 29.08.2000 r, Pismo procesowe pozwanego z dn. 14.09.2000 r. czy Skarga o wznowienie postępowania z dnia 26.08.2005 r. wniesiona przez mojego pełnomocnika w której czytamy cyt: „Niemniej jednak analiza akt sprawy pozwala na konstatację, że na pewno podstawę wydania rozstrzygnięcia stanowiło zeznanie świadka Krzysztofa Z., nie była natomiast Sądowi znana treść umowy przewłaszczenia z dnia 15.05.1998 roku zawarta pomiędzy Bankiem Spółdzielczym w Kwidzynie reprezentowanym przez Prezesa Zarządu Krzysztofa Z. a Krzysztofem K..

Symptomatyczne jest także to, iż reprezentujący stronę powodową radca prawny Jerzy Kozdroń zarówno w pozwie jak i we wniosku o wydanie zarządzenia tymczasowego celem zabezpieczenia powództwa jakkolwiek powołuje się ogólnie na umowę przewłaszczenia – to jej nie załącza.

Zważyć także należy, iż Sąd Okręgowy w Elblągu ferujący orzeczenie w sprawie I C 34/00 ani nie zobowiązuje strony powodowej do przedłożenia tej umowy ani z urzędu się o nią nie zwraca opierając rozstrzygnięcie i dowód osobowy (zeznanie świadka Krzysztofa Z.) zamiast sięgnąć do źródła tj. dowodu z dokumentu jakim była umowa przewłaszczenia.”

 

Jak z powyższego wynika podstawowy w sprawie dokument nie był w chwili orzekania Sądowi znany za przyczyną manipulacji jakich dokonał radca prawny.

Już tylko z tego widać, że sędzia Sądu Okręgowego w Elblągu Jakub Uzdowski i radca prawny Jerzy Kozdroń stanowili swoisty „dream team”, aby osiągnąć z góry zamierzony wyrok.

Długo zastanawiałem się jak protestować, gdy zinstrumentalizowane prawo staje się narzędziem brutalnej walki, gdy instytucje państwa, takie jak sąd, prokuratura, zamieniane są w sądy kapturowe, gdy sędziowie orzekają a prokuratorzy wsadzają do więzień na podstawie nie zweryfikowanych pomówień, fałszywych dowodów, gdy sensem pracy sądu, prokuratury, rzecznika sądów dyscyplinarnych przy korporacjach zawodowych prawników staje się nie wyłuskanie prawdy, lecz podtrzymywanie „układu” i powielanie insynuacji i kłamstw czego najlepszym dowodem jest kuriozalne wręcz Postanowienie Sądu Apelacyjnego w Gdańsku sygn. akt I Acz 2388/05 z dn. 25.11.2005 r. w którym czytamy:

„Pozwany Łukasz Gojke miał zatem możliwość wykazania w toku postepowania w sprawie IC 34/00, że umowa przewłaszczenia powołana w pozwie nie dotyczy rzepaku, lecz innego zboża. Był zastępowany przez profesjonalnego pełnomocnika, mógł więc sprawdzać dowody wskazane w pozwie i wnosić o przedłożenie dokumentów na które powoływała się powódka.”

Problem w tym, ze w SO w Elblągu byłem sam bez pomocy prawnej i nikt mnie nie reprezentował. Pomimo tego wnosiłem do sądu o zobowiązanie pełnomocnika powódki – radcę prawnego Jerzego Kozdronia o przedstawienie tych dowodów tj. pisma dotyczącego rzekomo przewłaszczonego rzepaku jak i pisma jakie w imieniu spółki złożył w Sądzie Rejonowym Wydział Ksiąg Wieczystych w Kwidzynie Radca Prawny Jerzy Kozdroń, czego dowodem jest Protokół sądowy z dn. 18.05.2000 r. i 29.08.2000 r.

Cytat z Protokołu sądowego z dn. 18.05.2000 r : „Pozwany wnosi o zobowiązanie pełnomocnika powódki do złożenia pisma kierowanego do Sądu Rejonowego w Kwidzynie dotyczącego gospodarstwa w Dąbrówce, oraz dostarczenie pisma wyjaśniającego sprawę rzepaku – na okoliczność, że strona powodowa twierdzi nieprawdę. Pełnomocnik powódki oświadcza, iż dokumenty były pisane zgodnie z wolą pozwanego ad 1.” I cytat z Protokołu sądowego z dn. 29.08.2000 r. : „Pełnomocnik powódki oświadcza, iż nie posiada dzisiaj tego pisma. Pełnomocnik powódki wnosi o ponowne przesłuchanie świadka Krzysztofa Z. przed Sądek Okręgowym w Elblągu.”

 

To, iż nie został dopuszczony dowód z oryginału dokumentu – umowy przewłaszczenia – na, którym oparty był pozew jest przemilczany przez radcę prawnego Jerzego Kozdronia, przez Sąd Okręgowy w Elblągu, przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku, przez Prokuraturę. Bo wyjaśnienie tej kwestii może spowodować, iż radca prawny Jerzy Kozdroń poświadczył za zgodność z oryginałem „dokument”, który nie istniał.

W piśmie złożonym do SR w Kwidzynie radca prawny wykazywał jak prezes Banku Spółdzielczego w Kwidzynie działał na szkodę spółki, więc o tyle jest to ważne pismo, gdyż teraz radca prawny pisze, że to ja działałem na szkodę spółki. Skąd ta zmiana stanowiska radcy prawnego Kozdronia, skoro fakty nie uległy zmianie ?

Sąd Apelacyjny w Gdańsku w ogóle nie czytał akt mojej sprawy i wydał Postanowienie powielając brednie Sądu Okręgowego w Elblągu, do czego zresztą Sąd Apelacyjny przyznał się po kilkumiesięcznej wymianie pism z Prezesem tegoż sądu że, cyt: „Z ustaleń Sędziego wizytatora wynika, że faktycznie w sprawie I C 34/00 rozpatrywanej przez Sąd Okręgowy w Elblągu nie był Pan reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika. Wynika z tego, że Sąd Apelacyjny omyłkowo powołał w uzasadnieniu ten argument. Co do tej kwestii ma Pan zatem rację. Nie zmienia to jednak faktu, ze nie jestem uprawniona do oceny, czy w sprawie I C 34/00 istnieją podstawy do wznowienia postępowania, gdyż – jak to podniosłam w piśmie z dnia 16 stycznia 2006 r ( IV Sk – 11/06/C ) – do wznowienia postępowania właściwy jest wyłącznie Sąd ( art.409kpc )” – dowodem jest pismo Sądu Apelacyjnego w Gdańsku IV Sk.-11/06/c z dnia 23 lutego 2006 r.

Jak się analizuje akta mojej sprawy to zadziwia fakt, że przy tej jednej sprawie aż tyle jest rożnych pomyłek, omyłek, dziwnych zbiegów okoliczności zawsze na moją niekorzyść, a całkowicie pomijane są dowody i wątki które świadczą o tym , że sprawa ta została „sfabrykowana” pod konkretne potrzeby, pod konkretne zamówienie.

Otóż odnosząc się do pisma r. pr. Jerzego Kozdronia:

  1. Radca prawny Jerzy Kozdroń kłamie, twierdząc że nie przedstawiłem mu żadnych dowodów dotyczących spornych kwestii. Dokumenty te na moje polecenie zawoziła główna księgowa. Bzdury opowiada radca prawny Jerzy Kozdroń, iż redagował pisma na podstawie moich opowiadań. Czy doświadczony mecenas redaguje oficjalne pisma na podstawie opowiadań, a nie na podstawie dokumentów ? Takie postępowanie świadczyłoby o braku profesjonalizmu ze strony prawnika z wieloletnim stażem. Dlaczego nikt – ani Sąd, ani Prokuratura a zwłaszcza Rzecznik Dyscyplinarny nie sprawdzili tego faktu, ale wystarczały im zaledwie wyjaśnienia J. Kozdronia ?
  1. Oświadczam, ze nigdy i nigdzie a zwłaszcza w Prokuraturze Rejonowej w Kwidzynie nie zostało mi przedstawione żadne pismo mówiące o przewłaszczeniu rzepaku przez Bank Spółdzielczy w Kwidzynie.
  2. Radca prawny Jerzy Kozdroń kłamie, twierdząc że wiedziałem o fakcie przewłaszczenia rzepaku. W faksie z dnia 17. 09.1998 r. jaki otrzymałem       z Banku Spółdzielczego w Kwidzynie była mowa o przewłaszczeniu jęczmienia browarnego a nie rzepaku. Dowodem jest pismo pełnomocnika pozwanego, z którego jasno wynika, że jeszcze 14 września 2000 r. nie istniała żadna umowa mówiąca o przewłaszczeniu rzepaku, cyt: „ Ponadto powód winien wykazać, ze sprzedany mu rzepak nie stanowił własności Krzysztofa K.. Tego powód nie uczynił, opierając swoje twierdzenia jedynie na oświadczeniu Powiślańskiego Banku Spółdzielczego. Oświadczenie to nie może jednak stanowić dowodu, że sprzedany powodowi rzepak stanowił przedmiot przewłaszczenia zwłaszcza, ze jedynie część dostarczonego do powoda rzepaku stanowiła przedmiot umowy sprzedaży.” Czyżby właściciel nie wiedział o takim ważnym fakcie, że coś przewłaszczył ? Tego też nikt nie miał ochoty sprawdzić.
  1. Radca prawny kłamie mówiąc, ze to z jego inicjatywy doszło do konfrontacji z prezesem Banku Spółdzielczego w Kwidzynie K. Z. Do konfrontacji doszło na mój wniosek zarówno w sądzie jak i w prokuraturze, gdzie K. Z. wypierał się bliższych znajomości z Krzysztofem. K., twierdząc, iż nieodpłatnie świadczył mu pomoc w zarządzaniu finansami. Przy kolejnej konfrontacji w prokuraturze zmienił to zeznanie.

Nie rozumiem, dlaczego wyjaśnienia radcy prawnego Jerzego Kozdronia, czy prezesa Banku Spółdzielczego K. Z. dotyczące rzekomo przewłaszczonego rzepaku wystarczają Sądowi Okręgowemu w Elblągu choć nie są poparte żadnymi dowodami z dokumentów.

Gdyby prokuratura zbadała jakie zachodziły wzajemne powiązania, to zapewne wyszło by na jaw, że Krzysztof Z. będąc prezesem B.S. w Kwidzynie najprawdopodobniej udzielał fałszywych gwarancji bankowych Krzysztofowi K. na prowadzenie swojego gospodarstwa za co miał proces karny sygn. akt. II k 159/03, DS. 2870/02 ( art. 286 § 1 k.k. i inne).

Potwierdza to moją wersję i kolejność wydarzeń, bowiem gwarancji udzielał wczesną wiosną 1998 r. a więc przed „sprawą z rzepakiem:. K. Z. już wówczas nie działał zgodnie z prawem, więc, na jakiej podstawie jego oświadczenia zasługują na wiarygodność a moje nie ? Dlaczego ten wątek jest ciągle pomijany zarówno przez Sąd i Prokuraturę chociaż piszę o nim we wszystkich pismach. Odpowiedź jest prosta, bo wyszłyby jeszcze inne sprawy.

  1. Radca prawny Jerzy Kozdroń kłamie twierdząc, że 17.09.1998 r. zostałem poinformowany pisemnie o rzekomym przewłaszczeniu płodów rolnych na rzecz banku. Jeszcze raz oświadczam, ze fax jaki dostałem z B.S. 17.09.1998 r. mówił o przewłaszczeniu jęczmienia browarnego i to na ściśle określonym areale 289 ha. Fakt ten również potwierdza, iż K. Z. udzielał kredytów K. K. bez należytego zabezpieczenia i dopiero gdy zaczął „palić się grunt pod nogami” prezesa B.S. w Kwidzynie – zaczęto fabrykować stosowne dokumenty. Bo dlaczego pomimo wielu spotkań z K. Z. i uzgadnianiu z nim warunków umowy kupna i usługowego suszenia rzepaku z gospodarstw K. K., nigdy nie wspomniał on o istnieniu umowy przewłaszczającej rzepak ?

6. Kłamstwem jest, ze wypłaty dokonałem po uzyskaniu od K. K. telefonicznego zapewnienia o zgodzie prezesa B.S. K. Z. Stanowczo oświadczam, że pieniądze w kwocie 62.000,00 zł zostały wypłacone K. K. na rzekome wypłaty dla pracowników na PROŚBĘ K. Z., aby – tak jak mnie zapewniano – nie wstrzymywać robót w gospodarstwach K. K. i nie dezorganizować ciągłości dostaw rzepaku do spółki.

Dlaczego prokuratura nie zabezpieczyła bilingów rozmów jakie 6 października 1998 r prowadziłem z prezesem B.S. K. Z. na temat wypłaty tych pieniędzy?!

  1. Faktem jest, ze dnia 5 stycznia 1999 r. zostałem odwołany ze stanowiska Prezesa Zarządu Spółki a na moje miejsce został powołany p. A. W.

Wobec tego faktu zaproponowałem p. A.W. i towarzyszącemu mu przedstawicielowi AWR SP O/T w Warszawie p. B.P. objazd gospodarstw wchodzących w skład spółki a następnie chciałem przystąpić do sporządzenia protokołu przekazania. A.W. stwierdził, że źle się czuje i protokół zrobimy na następny dzień. W dniu 6 stycznia przybyłem do siedziby spółki i przystąpiłem do sporządzania protokołu „na brudno” a następnie dyktowałem sekretarce, która pisała go na maszynie do pisania.

Tylko, że p. A.W. przez ponad 10 dni nie zjawiał się w spółce i nikogo nie informował o przyczynach. Ja przez 10 dni codziennie przyjeżdżałem do spółki i czekałem na niego aby podpisać protokół przekazania firmy. 4 stycznia zadzwoniłem do Warszawy do AWR SP i powiedziałem, że do dnia dzisiejszego tj. 14 stycznia nie stawił się w spółce nowy prezes A.W. i nie mam komu przekazać firmy, na co usłyszałem odpowiedź, że „nie mam już tam nic do szukania” i mam opuścić natychmiast teren spółki pod groźbą konsekwencji karnych.

Po ułożeniu wszystkich dokumentów dotyczących spółki w tym dokumentów dotyczących rzepaku na moim biurku, poprosiłem sekretarkę aby powiedziała mojemu następcy, żeby przejrzał i podpisał protokół a kopię mi odesłał i następnie po taki potraktowaniu opuściłem teren spółki.

Znacznie później okazało się, że moje odwołanie miało miejsce bez zgody i wiedzy Rady Nadzorczej ! Przewodnicząca o tym fakcie dowiedziała się ode mnie. Tego wątku też nikt nie sprawdzał.

   8. Bank Spółdzielczy w Kwidzynie wystąpił na drogę sądową dopiero 6 października 1999 r. Powstaje pytanie – dlaczego tak późno bank wystąpił z tym roszczeniem ?

   9. Dlaczego ani Sąd Okręgowy w Elblągu, ani S.A. w Gdańsku, ani Prokuratura nie sprawdził pisma jakie napisał radca prawny Jerzy Kozdroń do Sądu Rejonowego Wydział Ksiąg Wieczystych w Kwidzynie w którym uzasadniał, że prezes B.S. w Kwidzynie K. Z. bezpodstawnie i bezprawnie wypowiedział umowę kredytową spółce i założył hipotekę przymusową na ZUO w Dąbrówce uniemożliwiając w ten sposób sprzedaż tego zakładu a tym samym działał na szkodę spółki ?

Dlaczego r.pr. Jerzy Kozdroń de facto wycofał się ze swojego stanowiska określonego w tym piśmie ? Ten wątek jest jakoś szczególnie omijany przez Prokuraturę Rejonową w Kwidzynie, przez Sądy i wreszcie przez radcę prawnego Jerzego Kozdronia. Dlaczego radca prawny jak ognia unika tematu o tym piśmie ?

    10. Dlaczego ani Sąd, ani Prokuratura nie zainteresował się jak przebiegał proces sprzedaży ZUP w Dąbrówce? Kto i za ile kupił ZUP ? Dlaczego prezes B.S. K.Z. założył hipotekę przymusową na ZUP w Dąbrówce i Kiedy ta hipoteka została zdjęta ?

  11. Dlaczego nikt nie chce sprawdzić jak faktycznie wyglądało „bezpłatne” ( jak twierdził na przesłuchaniu w P.R. w Kwidzynie K.Z. ) świadczenie pracy przez niego w gospodarstwach K.K. ?

   12. Radca prawny Jerzy Kozdroń kłamie, że wcześniej doradzał mi w sprawie rozliczeń z bankiem i udzielał porad prawnych w ramach pełnionej obsługi prawnej spółki podczas mojej prezesury. Dlaczego Rzecznik Dyscyplinarny nie sprawdził, kiedy i z kim radca prawny podpisał umowę na obsługę spółki i jakiego okresu ona dotyczyła?

    13. Dlaczego ciągle pomijany jest wątek przetargu jaki odbył się 16.09.1998 r. zorganizowanego przez spółkę i AWR SP na sprzedaż ZUP w Dąbrówce do którego przystąpili K.K. i prezes spółki CORN – POL Sp. z o.o., która posługiwała się adresem i telefonem B.S. w Kwidzynie. Prezes tej spółki wraz z prezesem banku K.Z. pracowali – nadzorowali gospodarstwa drugiego oferenta – K.K.

Przetarg wygrał K. K., a reakcją prezesa B.S. K.Z. na ten fakt był fax z 17.09.1998 r. informujący o przewłaszczeniu jęczmienia browarnego, który – poprzez manipujację radcy prawnego Jerzego Kozdronia – w stał się wirtualną umową przewłaszczenia rzepaku, której nigdy nie było i której oczywiście nikt nie widział w tym Sąd Okręgowy w Elblągu.

Na podstawie nieistniejącej umowy, którą „wpuścił w obieg prawny” – potwierdzając „jej” kopię – straciłem dorobek całego życia i nigdy nie wypłacę się z zasądzonych ode mnie i od żony pieniędzy.

         14. Na podstawie jakich dokumentów radca prawny Jerzy Kozdroń twierdzi cyt: „..że część informacji otrzymywanych od Łukasza Gojke dotyczących sprawy nie jest prawdziwa.” To są słowa Jerzego Kozdronia nie poparte żadnymi dowodami. Również twierdzenia przez Jerzego Kozdronia, że w wyniku dochodzenia, jakie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Kwidzynie wynika, iż wiedziałem o przewłaszczeniu rzepaku jest jego kolejną manipulacją.

         15. Radca prawny Jerzy Kozdroń zarówno w pozwie o zapłatę z dnia 18.01.2000 r. jak i we wniosku o wydanie zarządzenia tymczasowego celem zabezpieczenia powództwa z dnia 24.01.2000 r. wielokrotnie dopuszcza się manipulacji faktami i świadomie podaje nieprawdę, np.: podaje, ze 17 września zostałem powiadomiony, że dostarczony przez K. K. rzepak stanowi własność Banku, podczas gdy fax jaki tego dnia otrzymałem wyraźnie mówił o przewłaszczeniu jęczmienia browarnego i to na ściśle określonym areale. Dalej radca prawny Jerzy Kozdroń w pozwie pisze cyt: „ Mimo, iż pozwany wiedział o tym, iż dostarczony rzepak nie jest własnością Krzysztofa K. to w dniu 30 września 1998 r. kupił od niego 201,45 ton oczyszczonego rzepaku za kwotę 171.232,50 zł.” i dalej cyt.: „Mimo, iż obaj wiedzieli, że zarówno jeden nie może sprzedać rzepaku, albowiem nie jest jego właścicielem a drugi nie może tego rzepaku kupić, podjęta została decyzja o tej pozornej transakcji w celu wyprowadzenia pieniędzy ze spółki”.

Pan radca Jerzy Kozdroń tą manipulacją datami starał się wykazać, że podpisałem jakąś umowę kupna rzepaku 30 września a więc po 17 września, gdy to rzekomo zostałem powiadomiony o tym że rzepak nie jest własnością K.K. tylko B.S.. Radca prawny Jerzy Kozdroń podaje datę kupna rzepaku 30 września, a nie jak podaje w innym miejscu – 3 września. Trzeba było wykazać, że transakcja miała miejsce po 17 września. Nie może być tu mowy o pomyłce 3 a 30 września bowiem radca prawny Jerzy Kozdroń we wniosku o zabezpieczenie powództwa z dn. 24 stycznia 2000 r. pisze cyt.: „ Pozwany właściciel nieruchomości Łukasz Gojke, będąc prezesem Ośrodka Hodowli Zarodowej „Susz” spółka z o.o. w Dąbrówce Gm. Susz, doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia pieniędzmi należącymi do owej spółki. W dniu 30.09.1998 r. zawarł w imieniu spółki umowę kupna 201,45 ton rzepaku za cenę 171.232,50 zł od pozwanego Krzysztofa K., mimo iż wiedział od dnia 17.09.1998 r. że ów rzepak stał się własnością Powiślańskiego Banku Spółdzielczego w Kwidzynie, na mocy przewłaszczenia na zabezpieczenie udzielonego pozwanemu K.K. kredytu.” Radca prawny Jerzy Kozdroń „zapomniał” dołączyć rzekomą umowę kupna rzepaku z dnia 30 września.

Jak z powyższego wynika radca prawny z premedytacją i pełną świadomością manipulował w sądzie datami „umów” aby uprawdopodobnić moje przestępstwo. Umowa kupna rzepaku została zawarta pomiędzy kierowaną przeze mnie spółką a Krzysztofem K. w dniu 3 września o czym doskonale wiedział prezes B.S. w Kwidzynie Krzysztof Z., bo to z nim ( jako „doradcą”) a nie z K. K. były uzgadniane zarówno cena jaki warunki świadczenia usługi suszenia i czyszczenia, tym bardziej że był obecny przy jej podpisywaniu w moim biurze w dniu 3 września, a nie jak próbuje wykazać w swojej 30 września radca prawny Jerzy Kozdroń. Radca prawny Jerzy Kozdroń w swoich manipulacjach posunął się jeszcze dalej, a mianowicie pragnął wykazać, że ja współdziałam z K.K. i jestem „nieuchwytny”, tj. trudno zlokalizować gdzie przebywam pisząc we wniosku o zabezpieczenie powództwa cyt.: „ Z uwagi na sposób działania obu pozwanych, powód ma podstawy przypuszczać, że będą nadal działać na niekorzyść spółki, tym razem jeśli chodzi o zaspokojenie jej wierzytelności. Za przypuszczeniami przemawia także fakt, ze obaj pozwani nie odpowiadają na wezwania powoda do zapłaty wierzytelności, oraz że ustalenie ich nowego adresu zamieszkania było utrudnione.”

Radca prawny za wszelką cenę chciał udowodnić, że jestem osobą niewiarygodną, nieodpowiedzialną. Chciał mnie poniżyć i wykazać w swojej, że jestem ukrywającym się przestępcą gospodarczym. To co we wniosku przedstawił radca prawny jest kłamstwem, bowiem stawiałem się na wszystkie wezwania policji, prokuratury, sądu. Mój adres zamieszkania nie zmienił się do dnia dzisiejszego od 1989 r. i nie mogło być żadnych problemów z ustaleniem mojego adresu, tym bardziej, iż adresem tym dysponowała spółka, AWRSP, Bank Spółdzielczy w Kwidzynie. Tak więc były to czyste manipulacje radcy prawnego Jerzego Kozdronia mające na celu zniszczenie mnie jako menadżera – co udało mu się bo poprzez jego kłamstwa poniosłem śmierć zawodową i cywilną.

       16. Rzecznik Dyscyplinarny w Postanowieniu z dnia 25.09.2006 r cyt.: „Pisma zredagowane przy udziale J. Kozdronia zawierają stanowisko negujące zasadność roszczeń Banku. Przy czym, odnośnie roszczeń wynikających ze sprzedaży K.K. przewłaszczonego rzepaku, stanowisko to jest oparte na twierdzeniu, iż K.K. sprzedał Spółce rzepak umową z dnia 03.09.1998 r. a Prezes Ł. Gojke nie wiedział o przewłaszczeniu Spółce rzepaku na rzecz Banku. Wiedzę taką uzyskał dopiero pod koniec września 1998 r. Po uzyskaniu tej wiedzy resztę ceny należnej za rzepak przekazał na dobro Banku. Załącznikiem do tego pisma miała być jedynie umowa sprzedaży i usługowego suszenia rzepaku z dnia 3.09.1998 r. Prawnej poprawności stanowiska Spółki zajętego w ww. piśmie nie sposób kwestionować, jeśli podane w nim okoliczności faktycznie odpowiadały prawdzie”

         17. Dużo do myślenia daje też fakt, dlaczego wytoczono mi sprawę cywilną dopiero po roku od mojego odwołania ze stanowiska? A jeszcze bardziej dziwi fakt po co sięgano po taki drogi sposób aby spółka mogła odzyskać rzekomo źle rozdysponowane przeze mnie pieniądze, skoro u właściciela spółki czyli Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa były złożone moje podpisane przeze mnie weksle in blanco ?

         18 Radca prawny obecnie Poseł na Sejm RP Jerzy Kozdroń w dalszym ciągu posuwa się do kłamstw przesyłając pismo do portalu www.wgospodarce.pl , że zła sytuacja spółki była moją winą. O tym, ze to nie prawda świadczy chociażby Postanowienie Sądu Rejonowego w Elblągu V Wydział Gospodarczy sygn. akt. V U 37/98 z dnia 30 grudnia 1998 r., w którym czytamy cyt.: „W okresie od 1 maja 1998 r. do 31 października spółka spłaciła zobowiązania w wysokości 2.183.566 (dowód karta 50), w okresie od 30 listopada 1998 do 31 listopada 1998 r. w wysokości 269.413 zł . Zgodnie z art. 1 § 1 prawa upadłościowego podstawą ogłoszenia upadłości podmiotu gospodarczego jest zaprzestanie płacenia długów. Zgodnie z art. 1 § 3 prawa upadłościowego upadłość spółki z o.o. będzie ogłoszona również wówczas gdy majątek nie wystarcza na zaspokojenie długów. W przypadku wnioskodawcy nie zachodzą w ocenie sądu przesłanki do ogłoszenia upadłości albowiem majątek spółki przewyższa jej zobowiązania. Nie można przyjąć również iż spółka zaprzestała płacenia długów w sytuacji kiedy w ostatnich 6 miesiącach dokonała spłaty na kwotę około 2.400.000 zł. W tym samym listopadzie na kwotę 269.431 zł.”.

Jak z powyższego wynika radca prawny Jerzy Kozdroń mija się kolejny raz z prawdą. Owszem spóła borykała się z problemami, ale były to problemy wynikające z faktu, ze spółka była niewłaściwie powołana pod względem prawnym, o czym informowałem wraz z Radą Nadzorczą właściciela spółki czyli AWR SP. Wystarczy sięgnąć do protokołów Rady Nadzorczej z okresu mojej prezesury tj. od 1. stycznia 1996 do 5 stycznia 1999 r. aby się zorientować, ze robiłem wszystko aby tą spółkę wyprowadzić z problemów. Z Protokołów jednoznacznie widać że byłem dobrym gospodarzem i walczyłem wraz z Radą Nadzorczą o dalsze istnienie spółki.

To, co wypisuje radca prawny Jerzy Kozdroń to są nieudolne próby wykazania, że byłem złym prezesem. Do problemów spółki przyczynił się wydatnie prezes B.S. w Kwidzynie K.Z. wypowiadając bezpodstawnie w trybie natychmiastowym umowy kredytowe i żądając natychmiastowej spłaty kredytów jednocześnie zakładając hipotekę przymusową na ZUP w Dąbrówce uniemożliwiając tym samym sprzedaż tego zakładu. O tych faktach radca prawny Jerzy Kozdroń zapomina, albo raczej celowo przemilcza, aby chronić swego kolegę prezesa Banku Spółdzielczego w Kwidzynie i mnie obciążyć czymś czego nie zrobiłem.

Czy z powyższym ma związek fakt, iż w oświadczeniu majątkowym z dnia 23.04.2013 r. Poseł Jerzy Kozdroń wykazał, iż ma udziały w Banku Spółdzielczym w Kwidzyniu i zgromadzone pieniądze w kwocie 326.015,72 zł., oraz iż jego córka spłaca kredyt hipoteczny zaciągnięty w tym banku ?

        Jak wyżej wykazałem na przestrzeni tych 14 lat mojej walki o oczyszczenie się z nieuczciwego zarzutu dochodziło do szeregu matactw mających na celu ochronę interesów prezesa BS w Kwidzynie i powiązanych z nim ludzi. Nadal uważam, iż warto dokładnie tę sprawę wyjaśnić, tym bardziej, ze prasa już dawno na swoich łamach zajmowała się sprawą K.K. i K.Z. w artykule Sławomira Sowuli „Nie tylko koni żal”. Gazeta Morska nr 278, wydanie (Gdańsk) z dnia 27.11.1998 r.

Z poważaniem

Łukasz Gojke