Nie zadzieraj z oponami prokuratora!

Nie zadzieraj z oponami prokuratora, bo trafisz za kraty – tragifarsa o tzw. „wymiarze sprawiedliwości”.

Wstęp.

Zastanawialiście się kiedyś, czy za rzekomo wypowiedziane słowa można zostać skazanym na karę 10 miesięcy więzienia? Żadnego zawieszenia na okres próby, etc., po prostu dziesięć miesięcy „za kratami”, na koszt podatnika oczywiście!

Możliwe? Ależ tak, trzeba po prostu trafić na prokuratora Prokuratury Rejonowej w Siedlcach Tomasza P., który ponoć dowiedział się od pracownika sekretariatu, że ten z kolei usłyszał w słuchawce telefonicznej, że pokrzywdzony w prowadzonej przez niego sprawie Sławomir Gomułka, mówił coś o przebitych oponach w samochodzie prokuratora, który właśnie umorzył postępowanie z kolei o przebicie opon pana Sławomira przez ustalonego sprawcę…

No cóż trochę skomplikowane i pewnie byłoby prostsze, gdyby chociaż zachowało się nagranie z rozmowy pana Sławomira z panią z sekretariatu prokuratury, ale nagrania nie ma. Jest za to „notatka służbowa” sekretarki sporządzona na polecenie prokuratora, wyroki sądów dwóch instancji i wezwanie Sławomira Gomułki do stawienia się w zakładzie karnym celem odbycia kary 10 miesięcy pozbawienia wolności.

Rozwinięcie.

A teraz trochę faktów. Przeciwko Panu Sławomirowi zostało wszczęte dochodzenie w sprawie gróźb karalnych kierowanych pod adresem prokuratora Prokuratury Rejonowej w Siedlcach, który prowadził postępowanie przygotowawcze w sprawie, w której… pokrzywdzonym był Sławomir Gomułka, któremu ustalony mężczyzna poprzebijał opony w samochodzie.
Rzekome groźby karalne pana Sławomira miały polegać na grożeniu prokuratorowi przebiciem opon w jego samochodzie. Prokurator przeraził się o los swoich opon i zawiadomił swoich kolegów – prokuratorów Prokuratury Rejonowej w Garwolinie, podległą pod… Prokuraturę Okręgową w Siedlcach.

W trakcie skrupulatnego śledztwa przesłuchano sekretarkę pracująca w prokuraturze, do której miał zadzwonić Sławomir Gomułka. Kobieta zeznała, że pan Gomułka skontaktował się z prokuraturą w sprawie prowadzonych postępowań, w których brał udział. Co ciekawe sekretarka zeznała, że nie jest w stanie podać numeru telefonu z jakiego dzwoniono, ponieważ aparat telefoniczny z którego odebrała telefon nie wskazuje numeru dzwoniącego, ale jest ona przekonana, że był to Pan Sławomir Gomułka, mimo że dzwoniący się nie przedstawił, ponieważ „poznała go po głosie”. Podczas tej rozmowy, jak zeznała, „Pan Gomułka po poinformowaniu go, kto prowadzi postępowanie w sprawie, w której jest pokrzywdzonym, zaczął grozić wielokrotnie, że przebije temu prokuratorowi opony w samochodzie”. Zeznająca kobieta nie była w stanie wskazać dalszych szczegółów rozmowy, ponieważ jak przyznała „nie pamięta”. I od tych zeznań, w których sekretarka miała rozpoznać pana Sławomira po głosie (!) rozpoczęła się prawna lawina.

Panu Sławomirowi zarzucono czyn z art. 190 § 1 k.k. zw. z art 64 § 1 kk. W akcie oskarżenia wskazano, że pokrzywdzony w sprawie prokurator nadzorował szereg postępowań karnych, w których Sławomir Gomółka był pokrzywdzonym. Przebito mu opony, a prokurator jednak, mimo wskazania sprawcy (Pan Sławomir przyłapał sprawcę na gorącym uczynku) umorzył postępowanie. Zawarto również informację, że Pan Sławomir Gomułka miał wykonać wyżej opisany telefon do prokuratury i stosować groźby karalne. Jedynym dowodem w sprawie były zeznania sekretarki pracującej w prokuraturze. Pan Sławomir Gomułka nie przyznał się do wypowiedzenia słów, które opisywał świadek. Nagrania rozmowy brak. No cóż, wybiórcza pamięć sekretarki wystarczyła do wniesienia kuriozalnego aktu oskarżenia.

Sąd podszedł nad wyraz poważnie, przecież – zdaniem oskarżyciela publicznego –zamachnięto się słownie na opony nie byle kogo, bo prokuratura prokuratury rejonowej, zapewne „będącego jak Tommy Lee Jones w Ściganym” i nie mającego czasu zajmować się pierdołami w postaci poprzebijanych opon pana Sławomira.

Przesłuchano oskarżonego Sławomira Gomułkę, który przyznał, że dzwonił do prokuratury, aby dowiedzieć się co się dzieje w jego sprawie i zapytał wtedy sekretarkę czy „jakby prokuratorowi albo policjantowi poprzebijano opony czy też by umorzono sprawę?” Wyjaśnił, że sekretarka nie odpowiedziała mu na zadane pytanie i na tym rozmowa się skończyła. Sąd oczywiście nie dał wiary oskarżonemu, bo oskarżony jest oskarżonym i z zasady kłamie, bo może przecież – będąc oskarżonym – bezkarnie kłamać. To tak oczywiste, jak refleksja, że: „każdy złodziej to pijak!”.

Za to „nasz polski Tommy Lee Jones”, wobec którego opon (samochodowych, nie mózgowych) pan Sławomir miał kierować groźby karalne zeznał z całą powagą, że: „biorąc pod uwagę charakter Pana Sławomira, mógł on poprzebijać mi opony.”

Takim sposobem, po jednej rozprawie w Sądzie Rejonowym w Siedlcach, na podstawie zeznań jednego świadka oraz zeznań pokrzywdzonego, pan Sławomir Gomułka został skazany. Wymierzono mu karę 10 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności oraz obciążono go wydatkami związanymi z ustanowieniem pełnomocnika przez prokuratora, który – a jakże! – znalazł czas na pełnienie roli oskarżyciela posiłkowego (ciekawe czy w godzinach pracy?).

W uzasadnieniu wyroku sędzia wskazał, że świadek „kategorycznie zeznała, że oskarżony kilkukrotnie sformułował groźby przebicia opon pokrzywdzonego”(!). Mimo, iż Sławomir Gomułka nie wiedział nawet jakim samochodem porusza się prokurator, sędzia doszedł do złowróżbnego dla wszystkich śledczych wniosku, że ustalenie danych samochodu prokuratora „nie nastręcza trudności”.

Mimo apelacji obrońcy z urzędu przyznanego Sławomirowi Gomułce w sprawie i podnoszeniu przez niego, że zeznania świadka są sprzeczne, sąd odwoławczy – Sąd Okręgowy w Siedlcach bezrefleksyjnie utrzymał wyrok 10 miesięcy więzienia.

W mediach co chwile słyszymy, że więzienia są ponoć przepełnione, a przestępcy hasają na wolności. Ale nie w przypadku, gdy zadrze się z oponami „polskich Tommy Lee Jones-ów”!
Sławomir Gomułka otrzymał wezwanie do odbycia kary w zakładzie karnym. Wezwanie zostało mu doręczone 12 stycznia 2023 r. z informacją, że do zakładu karnego miał wstawić się 16 stycznia 2023 r. Łaskawcy dali panu Sławomirowi całe 4 dni i noce na domknięcie swoich spraw i stawienie się do odbycia 10 miesięcy kary bezwzględnego pozbawienia wolności.

Sławomir Gomułka obecnie odbywa zasądzoną karę pozbawienia wolności w zakładzie karnym.

Zakończenie…?

A teraz drogi czytelniku, jako autor niniejszego tekstu, świadom swoich władz umysłowych składam uroczystą i publiczną deklarację, że wszystko to, o czym napisałem powyżej wydarzyło się naprawdę.

Opisana przeze mnie sprawa to niemal podręcznikowy przykład tragifarsy, tyle że tu chodzi o życie człowieka, a nie zabawę w sądowy teatrzyk.

Pan Sławomir ma niemalże 60 lat i cierpi na poważne schorzenia neurologiczne. Utrzymuje się z zasiłku. Za kilka słów, które rzekomo miał wypowiedzieć, a jedynym dowodem na to jest wybiórcza pamięć jednej osoby – sekretarki prokuratora, ma spędzić niemalże rok w więzieniu.

Fundacja LEX NOSTRA podjęła się pomocy panu Sławomirowi Gomułce.
Dlaczego? Bo chociażby zgodnie z podstawową zasadą domniemania niewinności, niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego…

Taki „drobiazg”, właściwie jeden z wielu „drobiazgów”, o których zarówno sędziowie wznoszący wniebogłosy o „wolnych sądach”, jak i prokuratorzy zabiegający o przychylne spojrzenie „Pierwszego Szeryfa RP”, najwyraźniej zapomnieli, bo przecież przedstawienie musi trwać…

A co z Temidą? – najlepiej za kraty!

Maciej Lisowski
Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA

Fundacja LEX NOSTRA od 2010 pomogła prawnie i psychologicznie niemal dziewięciu tysiącom osób pokrzywdzonym działaniem wymiaru sprawiedliwości.

Prosimy o wsparcie Fundacji LEX NOSTRA 1,5% podatku – nr KRS 0000365293
program do bezpłatnego wypełnienia PIT – https://rozliczpit.lexnostra.pl/