W Rzeczypospolitej Polskiej dużo się mówi o niehumanitarnym traktowaniu zwierząt domowych, rzeźnych i leśnych, chociaż od dziesięcioleci w systemie polskiego prawa obowiązują regulacje prawne określające zasady i procedury postępowania ze zwierzętami oraz wskazujące organy administracji publicznej obowiązane do wykonywania nadzoru i kontroli nad przestrzeganiem humanitarnego traktowania zwierząt przez osoby fizyczne, prawne itd. W przypadku naruszenia prawa organy te obowiązane są zastosować wskazane w ustawach właściwe środki w celu zaprzestania zadawania cierpienia zwierzętom przez sadystów, zboczeńców, oprawców.
Do pilnowania prawidłowego stosowania przepisów organy administracji publicznej wyposażone zostały w tzw. władztwo administracyjne wzbogacone o środki stosowania przymusu państwowego. Jednak ze swoich kompetencji generalnie nie korzystają. Zasadą jest nic nie robić, natomiast do wyjątków należy podejmowanie konstruktywnych działań zmierzających do ujawnienia sprawcy znęcania się nad zwierzęciem i doprowadzenia do jego ukarania. Zaniedbywanie się organów w wykonywaniu ciążących na nich obowiązków stanowi jawne kpienie sobie z Rzeczypospolitej Polskiej i ustanowionego prawa.
W związku z licznymi udokumentowanymi przypadkami znęcania się nad zwierzętami i bestialskiego uśmiercania zwierząt na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości, Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji, w dniu 29 czerwca 2016 r., zamieścił kierunki zmian w przepisach o ochronie zwierząt i prawie łowieckim oraz propozycję współpracy z organizacjami pozarządowymi. Zdaniem ministerstwa, celem tych zmian ma być poprawa losu polskich zwierząt domowych, rzeźnych i leśnych. Czy mamy do czynienia z poważnymi krokami podjętymi w imię poprawy życia i uśmiercania zwierząt? Czas pokaże. Będziemy śledzić te projekty i zapoznawać się z ich uzasadnieniami oraz analizować ocenę skutków regulacji (OSR) przygotowaną przez ministerstwo.
Dziś zajmiemy się też sprawą wieloletniego znęcania się nad psami przez jednostkę posiadającą osobowość prawną, czyli rodzinne ogrody działkowe. Sprawa dotyczy ROD „Polana” w Wólce Wiciejowskiej. O tym haniebnym fakcie zostały powiadomione wszystkie organy nadrzędne nad tą podstawową jednostką organizacyjną rodzinnych organów działkowych, ponadto wójt Cegłowa, inspekcja weterynaryjna, policja, organizacje pozarządowe opiekujące się maltretowanymi psami i nic. Z uzyskanych informacji od gospodarza i jednocześnie członka zarządu ROD „Polana” wynika, że przychylność organów polegająca na niereagowaniu na cierpienie psów sprawiła, że upatrzony jest kolejny piesek, którego wsadzą do klatki po śmierci starej ale jeszcze żyjącej wilczycy Saby. I cóż z tego, że mamy regulacje prawne niedopuszczające do tego, żeby w ROD działy się tak haniebne rzeczy, skoro organy zobowiązane do nadzoru i kontroli nic sobie z tego nie robią, ale gwarantuję biorą co miesiąc wypłatę! Zapewne pomyliło im się schronisko z rodzinnymi ogrodami działkowymi.
Oto wzruszająca historia Saby zamieszczona przez naocznego świadka ok. 2 lata temu także na portalu społecznościowym Facebook. Do tej pory nic się nie zmieniło w złym traktowaniu psa, dalej brak jest informacji o leczeniu psa, o jej diecie, o lekach jakie powinna przyjmować, bo jest bardzo schorowana. Od czerwca każdego roku przez cały dzień Saba jest zamknięta, gdyż klatka otwierana jest dopiero na wieczór, nikt jej nie wyprowadza na spacer….
Poruszyła mnie historia psów, które są w R.O.D. Polana w Wólce Wiciejowskiej. Od 2000 r. Prezes i zarząd (głównie oficerowie rezerwy) oraz dozorcy (okoliczni chłopi zmieniający się często) przetrzymują zwierzęta w klatkach. Znęcają się nad nimi regularnie. Właściwie została już tylko Saba. Jej mama Sara i brat zostały zakatowane w tych kojcach przez dozorców i prawdopodobnie przez inne pijane osoby na oczach wszystkowidzącego prezesa. Saba ma ok. 8 lat i nie wychodzi z klatki. Jako szczenię była tak bardzo bita, że teraz boi się wyjść. Zrobi kilka kroków w klatce i pada na podłogę, bo nie ma siły stać. Jest zatłuszczona, bo karmią ją makaronem i czasami jakimiś innym tanim świństwem. Mało tego wpuszczali do tych kojców, w czasie cieczki suczek jakiś samców, i w tych ciasnych klatkach, gdzie nie miały dokąd uciec i schronić się były zapładniane. Ciąże suczek były ukrywane przed działkowiczami, a szczeniaczki wkrótce po urodzeniu zabierane. Sunie bardzo cierpiały, bo nadmiar mleka im boleśnie dokuczał. Nie dostawały żadnych lęków. Członkowie tego ogrodu płacą duże pieniądze na te psy, które mają ponoć strzec ogród przed bandytami, ale tak naprawdę – jest to haracz dla prezesa i gospodarza ogrodu prawdziwego sadysty. Trudno pomóc Sabie, bo prezes rodzinnych ogrodów nie odpuszcza tych pieniędzy, które ściąga od działkowiczów. Ona jest samotna, poniewierana przez dozorców, którzy głównie jej dają jedzenie i wodę. Ona nikogo nie obchodzi. Nie ma kogoś, kogo kochałaby, nigdy nie miała zabawki. Nikt nie uczył jej wychodzenia na smyczy, bo smycz i kij służyły do bicia jej. Smyczy się boi. Cały czas akcesoria, którymi była katowana wiszą przed jej oczami i przypominają jej bolesne chwile spędzane w samotności. Budy są usytuowane pod urządzeniami przesyłu energii elektrycznej. Pioruny walą jej nad głową i ona się strasznie boi. Nikt jej nie przytuli i nie wprowadzi do domu….. bo ona nikogo nie obchodzi. Nikt się za nią nie wstawi. W tych ogrodach rodzinnych prezes i zarząd uczą dzieci jak znęcać się nad psami i pogardzać cywilami. R. O. D. Polana z powodu braku pieniędzy nie ma infrastruktury, która doprowadzałaby wodę do działek i altan. Jednak każdego roku wypłaca sobie zarząd i komisja rewizyjna po ok. 2000 zł na głowę. Przejadają te pieniądze zamiast przeznaczać je na cele statutowe. Niektórzy cywilni działkowicze przez całe lata pozbawieni są wody pitnej. Od kilku miesięcy jest jedno jej ujęcie na obrzeżach R.O.D. Polana. Uwaga! Ta informacja jest bardzo ważna! R.O.D. Polana działa pod patronatem Wojskowego Centralnego Biura Konstrukcyjno – Technologicznego.
Ewa Stefanowska