Trzy miesiące – tyle czasu trwały awantury i bijatyki w jednym z warszawskich sklepów. Mężczyzna na okrągło go demolował, terroryzował personel, kradł, lądował na policyjnym dołku, po czym wracał i znów znęcał się nad właścicielami sklepów. Interwencja mediów była pierwszym krokiem do polepszenia sytuacji. Ale czy jest jeszcze co ratować, skoro nikt już nie chce tam pracować?
Sprawę komentuje Maciej Lisowski: Bezkarność awanturnika