Ile jest w stanie znieść żona i matka dzieci?
Jak możemy się dowiedzieć z historii Pani Anny, która zgłosiła się z prośbą o interwencję oraz pomoc prawną i psychologiczną do naszej Fundacji Lex Nostra – wiele.
Początek
Rodzina jakich wiele. Jedno z miast wojewódzkich, młode małżeństwo i dwójka dzieci. Z pozoru posiadające ułożone życie. Jednak gdy zagłębimy się w jej funkcjonowanie zaczniemy odkrywać co raz to głębsze rysy.
Szybko okazało się, że mąż Pani Anny nie jest skory do pracy i ponoszenia ciężaru utrzymania rodziny. Dnie lubił spędzać na graniu w gry komputerowe. Często się denerwował bez powodu. Można powiedzieć taki charakter – choleryk. Jednak jego zachowanie przeistoczyło się w przemoc psychiczną wobec żony i dzieci, a w późniejszym czasie również w przemoc fizyczną. Pani Anna by utrzymać dom, będąc w drugiej ciąży pracowała aż do porodu. Już tydzień po porodzie wróciła z dzieckiem na rękach do pracy. Jak sama mówi, „aby było z czego żyć”. Zachowanie jej męża Roberta co raz bardziej się pogarszało.
Przełom
Gdy do Pani Anny zadzwoniono ze szkoły – była w szoku. Dotychczasowe słowne przepychanki, przemoc psychiczna i finansowa, były jeszcze do zniesienia. Ale gdy została wezwana do szkoły do pobitej, jak się okazuję, przez ojca córki, to było już za wiele. Szczęście w nieszczęściu, że Pan Robert był tak pewny siebie i przyzwyczajony do braku ponoszenia konsekwencji, że zawiózł córkę po pobiciu do szkoły. Twarz i ucho dziecka świeżo po uderzeniu było jeszcze lekko czerwone i zmieniało już barwę na siną. Wychowawczyni zareagowała i dziecko zostało zaprowadzone do szkolnego pedagoga. Córka przyznała się, że zrobił jej to ojciec, a Pan Robert przyznał się również na piśmie, że to on pobił córkę. Szkoła niestety nie zainterweniowała. A w domu było co raz gorzej… Pani Anna własnym ciałem zasłaniała dzieci przed atakami furii męża.
Dosyć
Nadszedł ten dzień gdy sytuacja w domu stała się nie do zniesienia. Pani Anna wraz z dwoma córkami postanowiła wyprowadzić się z domu. Jednak mąż nie zamierzał odpuszczać. Złożył pozew o rozwód i zagroził żonie, że jeżeli nie zgodzi się na rozwód z orzeczeniem o jej winie oraz opiekę naprzemienną nad to ją zniszczy i nigdy nie zobaczy już dzieci. Pani Anna ze strachu oraz z powodu braku finansów na dalszą walkę zgodziła się. Tutaj popełniła jak się okazuje, największy błąd w swoim życiu, który spowodował lawinę dalszych tragedii. Po trwającym kwadrans rozwodzie, Pan Robert mieszkał nadal w mieszkaniu należącym do Pani Anny i nie zamierzał się wyprowadzić. Pani Anna z powodu braku środków do życia była zmuszona po rozwodzie nadal mieszkać z oprawcą. Pan Robert nadal groził byłej żonie, tym razem, że skończy w domu samotnej matki. Pani Anna w trakcie mieszkania z byłym mężem poznała nowego partnera, spodziewali się dziecka. Pan Robert życzył jej oraz jeszcze nienarodzonemu dziecku śmierci. Gdy Pani Anna wyjechała do nowego partnera, były mąż pod jej nieobecność wyrzucił z mieszkania jej rzeczy oraz sejf z wszystkimi oszczędnościami. Pozostała z niczym. Ale to jak się okazuje nie było jeszcze najgorsze.
Przyszło najgorsze
To co najgorsze przyszło wraz z upragnioną wyprowadzką byłego męża. Opieka naprzemienna okazała się kluczem do koszmaru oraz narzędziem do szantażowania Pani Anny. Gdy Pan Robert wyprowadził się i zabrał ze sobą dzieci, zabronił im kontaktować się z matką. Zastraszał, poniżał oraz szantażował Panią Annę. Gdy była w szpitalu z uwagi na poród dziecka, jego wiadomości oraz telefony doprowadziły do narażenia życia i zdrowia Pani Anny oraz jej dziecka. Panią Annę pilnie skierowane na cesarskie cięcie w wyniku którego doszło do powikłań a Pani Anna długo nie mogła dojść do pełni zdrowia. Gdy Pani Anna wróciła ze szpitala do domu, były mąż przywiózł ich wspólne dzieci i przy dzieciach nazywał nowo narodzone dziecko bękartem oraz przybłędą.
Zmiany
Pani Anna gdy nabrała już sił po porodzie postanowiła ukrócić szantaże byłego męża i wystąpiła o zmianę wyroku rozwodowego, opiekę wyłączną oraz ograniczenie ojcu władzy rodzicielskiej. Zrobiła to dla dobra dzieci, albowiem Pan Robert nie realizował prawidłowo opieki naprzemiennej, przetrzymywał dzieci, zabraniał im kontaktu z matką oraz jakichkolwiek wyjazdów na wakacje. Dzieci natomiast skarżyły się, że ojciec ich bije oraz znęca się nad nimi psychicznie, a także głodzi. Szkoła bez wiedzy Pani Anny założyła w domu jej byłego męża niebieską kartę ale jak się później okazało, żaden pracownik z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie nie odwiedził córek, gdy mieszkały u ojca. Natomiast po wystąpieniu przez Panią Annę do Sądu, jej były mąż nasyłał na nią Policję, kuratorów i wyżej wspomniany MOPR. Podczas żadnych z odwiedzin nie stwierdzono nieprawidłowości.
Podczas trwania postępowania przed Sądem, Pani Anna i jej dzieci przeszły szereg badań psychologicznych. U Pani Anny nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości, natomiast u młodszego dziecka stwierdzono traumę związaną z kontaktami z ojcem, a starsze dziecko zaczęło się okaleczać. Obie z córek zostały skierowane na terapię oraz wizytę u psychiatry. Starsze dziecko wymagało również pobytu w szpitalu z uwagi na zaniedbania fizyczne podczas mieszkania z ojcem. Pan Robert podczas pobytu córki na oddziale szpitalnym spędzał wakacje z partnerką za granicą. A Pani Anna wraz synem i drugą córką czuwała przy jej łóżku.
Młodsza córka oprócz zaniedbań, psychicznych i fizycznych, stała się również ofiarą molestowania przez ojca. Pani Anna dwukrotnie zgłaszała sprawę na Policję, jednak bez rezultatu. Za każdym razem Pan Robert został wybroniony przez swojego adwokata.
Przed Sądem, mimo badań dzieci oraz stwierdzenia, że ojciec stosuje wobec nich przemoc, biegłe sądowe stwierdziły, że mimo zachowania byłego męża, to on daje lepsze gwarancje wychowawcze niż Pani Anna, ponieważ jak biegłe stwierdziły, „Pani Anna jest zimna”. Podczas trwania procesu okazało się również, że policjant który nachodził Panią Annę w domu, działał na polecenie jej byłego męża oraz w komitywie z Miejskim Ośrodkiem Społecznym.
Sąd mimo wszystkich zebranych dowodów oraz zeznań dzieci, zabezpieczył miejsce zamieszkania przy ojcu.
Młodsza córka mieszkająca cały czas z Panią Anną, do tego stopnia bała się ojca, że gdy dzwonił domofon chowała się ze strachu pod biurko. Nie chciała żadnego kontaktu z ojcem.
Starsza córka mieszkająca z ojcem, opuściła się w nauce. Zamiast chodzić do szkoły spacerowała po galeriach handlowych. Pani Anna próbowała interweniować, jednak próby wychowawcze córki skończyły się na tym, że starsza córka po pobycie u matki wróciła do ojca i więcej do niej nie wróciła. Egzaminy końcowe w szkole zdała bardzo słabo w związku z czym z ledwością dostała się do słabej szkoły średniej. W międzyczasie ojciec wmawiał jej, że to wszystko wina matki i to matki jest tą złą. Pan Robert próbował też egzekucji zabezpieczenia wobec młodszej córki, jednak tym razem sędzia rozpatrująca sprawę wzięła pod uwagę jej traumę i nie zgodziła się na zabranie dziecka matce. Kolejna sędzia zmieniła zabezpieczenie pozostawiając młodszą córkę przy matce. Ojciec dziecka jednak nie chciał dać za wygraną, nasyłał przed dom Pani Anny różne osoby, które robiły nawet zdjęcia budynku. Było to robione pod pretekstem artykułu prasowego na temat ograniczenia praw rodzicielskich. Pani Anna była wielokornie wzywana na Policję. Wyznaczono jej również kuratora, który nie stwierdził żadnych nieprawidłowości. Adwokat Pana Roberta kierował wciąż pisma do szkoły, do której uczęszczało dziecko.
Pani Anna z uwagi na działania byłego męża została zmuszona do zmiany swojego miejsca pracy oraz szkoły dziecka. W międzyczasie zachorowała na COVID-19, który spowodował u niej konsekwencje zdrowotne w postaci uszkodzenia serca. Wszystko to działo się podczas postępowania sądowego i Sędzia nie bacząc na jej stan zdrowia i nie przesłuchanie świadków, przyznała rację ojcu. Pani Anna przegrała pierwszą instancję. Przed drugą instancją, Sąd nawet nie zaznajomił się ze sprawą i wydał wyrok w którym podtrzymał stanowisko Sądu pierwszej instancji. Tym samym młodsze dziecko, mimo traumy, trwającej psychoterapii, szkoły i znajomych ma zostać zabrane matce i przekazane w ręce ojca oprawcy. Podtrzymana została pełnia władzy dla każdego z rodziców.
Obecnie
Na dzień dzisiejszy samopoczucie młodszej córki stale się pogarsza. Mówi ona o odebraniu sobie życia i boi się wychodzić z domu. Pani Anna natomiast jest zniszczona psychicznie, fizycznie i finansowo. Straciła majątek opłacając adwokatów oraz terapię dzieci walcząc o ich zdrowie. Pan Robert nie poniósł żadnej odpowiedzialności za swoje zachowanie. Posiada znajomości w Policji oraz wsparcie u rodziców, którzy podczas trwania walki o dzieci, pozwali Panią Annę z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia, grożąc jej, że straci wszystko. Pani Anna na szczęście sprawę wygrała. Ma również nadzieje na wygranie sprawy o dzieci.
Fundacja Lex Nostra zdecydowała się pomóc Pani Annie i podjąć w jej sprawie interwencję. Przygotowuje wniosek do Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Obywatelskich o złożenie skargi nadzwyczajnej do Sądu Najwyższego. Gehenna Pani Anny i jej dzieci musi się w końcu zakończyć.
FUNDACJA LEX NOSTRA
*Imiona są przypadkowe – zostały zmienione na prośbę bohaterki artykułu
Rozlicz z nami PIT i przekaż 1,5% podatku
Prosimy o wsparcie działalności Fundacji LEX NOSTRA.
SANTANDER BANK POLSKA konto nr. 98 1090 1030 0000 0001 1662 5224