Fundacja Lex Nostra od lat zajmuje się wyjaśnianiem spraw związanych z nieprawidłowościami polskiego sądownictwa ale również sprawami uchodźców politycznych. Najczęściej przedstawicielami tej grupy – tak jak i w tym przypadku – są obywatele państw wschodnich.
Historia L.H. to schemat wielokrotnie przytaczany przez białoruskie władze i dzięki temu bardzo dobrze znany Fundacji Lex Nostra. L.H to przedsiębiorca, który na wniosek władz Białorusi poszukiwany był czerwoną kartą Interpolu, rzekomo z powodu przestępstw ekonomicznych jakich dopuścił się przeciwko państwu. Sprawa dotyczyła nielegalnego obrotu żywnością i brakiem akcyzy na produktach. We wrześniu 2017 roku L.H. został zatrzymany na tej podstawie przez funkcjonariuszy PSG Warszawa- Okęcie. Po przesłuchaniu, które odbyło się w prokuraturze okręgowej, sąd zaniechał tymczasowego aresztowania przedsiębiorcy. Stało się tak z powodu braku jakichkolwiek przesłanek lub dowodów na temat sprawy, w którą podobno uwikłany był L.H. W tym czasie Białoruś niezwłocznie odwołała wniosek o ekstradycję podejrzanego a postępowaniem toczonym w Interpolu zainteresowała się Fundacja Lex Nostra, która po dokładnym zapoznaniu się ze sprawą wykazała, że:
- L.H. nie zajmował się nigdy handlem żywnością – prowadzony przez niego biznes od zawsze związany był z produktami chemicznymi i ropopochodnymi.
- W chwili toczenia się przeciwko niemu postępowania nie był on już nawet od kilku lat obywatelem Białorusi – przeniósł swoje centrum życiowe na Ukrainę.
- L.H. był wcześniej penalizowany i represjonowany na Białorusi za opozycyjne poglądy polityczne.
Innym przykładem jest sprawa Andreja Żukawca, w której również niebagatelny swój udział miała Fundacja Lex Nostra. Żukawiec- białoruski przedsiębiorca- został w 2013 roku skazany przez polski sąd na trzy lata więzienia. Podejrzewany był o oszustwo w uzyskaniu nawet 700 000 dolarów kredytu w białoruskich bankach. Dowody zebrane przez białoruski wymiar sprawiedliwości uznane zostały przez polskiego sędziego za solidne i wiarygodne. Żukawiec został ukarany w Polsce, ponieważ przebywał w naszym kraju od 13 lat. Z ojczyzny musiał uciekać w roku 1999. Jak sam stwierdził, na Białorusi przewagę mieli przedsiębiorcy prorządowi. Ci związani z opozycją byli tłamszeni i karani – najpierw finansowo, później pozbawiani wolności. Sam Żukawiec o tym że zostanie aresztowany dowiedział się od znajomego. Postanowił wówczas szukać azylu w Polsce. Ze względu na swoją niejasną sytuację (nie posiadał statusu uchodźcy, ani tym bardziej obywatelstwa polskiego), na początku dekady uniknął ekstradycji tylko dzięki interwencji śp. Lecha Kaczyńskiego, ówczesnego Ministra Sprawiedliwości. Żukawiec najprawdopodobniej żadnych przestępstw ekonomicznych nigdy nie popełnił, natomiast w jego sprawie pełno jest niejasnych przypadków odwoływania niewygodnych świadków, fałszowania dokumentów czy nawet prywatnych wycieczek białostockiego sędziego na Białoruś. Sam przedsiębiorca zaznaczał kiedyś w wywiadzie, że w białoruskim reżimie władze państwowe na czele z Łukaszenką mają całkowitą kontrolę – również nad sądami i systemem karnym.
Całe szczęście nie wszystkie przypadki kończą się stłamszeniem opozycjonistów, jak miało to miejsce w przypadku Żukawca. L.H. dzięki współpracy Fundacji Lex Nostra z Interpolem i zebranemu materiałowi dowodowemu, w lutym 2019 roku został oczyszczony z zarzutów i wykreślony z listy osób poszukiwanych.