Rzekoma kolizja, która faktycznie nie miała miejsca , co zostało później potwierdzone protokółem oględzin pojazdu wykonanym przez Policję. Naprędce wymyślone usprawiedliwienie brutalnego pobicia przez sześciu mężczyzn, z których w dalszym toku postępowania zrobiono trzech świadków i trzech uczestników. Napaść sprawców na bohatera niniejszego artykułu Ireneusza K. była tak błyskawiczna i brutalna, że nie było czasu na słowa, wyjaśnienia czy mediację. Pobity Ireneusz K., bo o nim tu mowa, przeszedł półroczne leczenie neurologiczne, w konsekwencji prowadzonego postępowania sądowego nastąpiła śmierć chorej żony, która nie potrafiła poradzić sobie z ciągłym stresem i całkowity upadek z mozołem budowanej przez Ireneusza K. firmy. 14-to letnia walka o wyjawienie prawdy i odzyskanie dobrego imienia spowodowały utratę dorobku całego życia, pogorszenie stanu zdrowia oraz długi. Niekończące się długi. A to wszystko z powodu fałszywych oskarżeń dopełnionych biernością wymiaru sprawiedliwości.
Ireneusz K. został oskarżony o spowodowanie kolizji oraz udział w bójce 19 maja 2002r., w której to uczestnicy zadawali sobie ciosy rękoma, leżącego kopali po całym ciele oraz obrzucali się kawałkami betonowych płytek, przez co narazili się na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu. Wyrokiem Sądu Rejonowego w Grójcu z początkiem 2008 roku Ireneusz K. został uznany za niewinnego. Na skutek apelacji wniesionej przez Panią Prokurator Prokuratury Rejonowej w Grójcu w dniu 28.10.2008r. zapadł wyrok Sądu I instancji , w którym mężczyzna został uznany winnym opisanych wyżej czynów, co też utrzymał w mocy 13 marca 2009r. Sąd Okręgowy w Radomiu.. Ireneusz K. już w trakcie postępowania przygotowawczego wskazywał, że Pani Prokurator jest wyjątkowo nieobiektywna i nie powinna prowadzić jego postępowania. Na skutek licznych pism jej przełożony wyznaczył innego Prokuratora do prowadzenia postępowania, jak było jednak wspominane, z niewiadomych powodów apelację od korzystnego dla mężczyzny wyroku pisała już Pani Prokurator. Należy podkreślić, że jej przełożony zaznaczył wprost, że odsuwa ją od prowadzenia postępowania w sprawie pana Ireneusza K., ponieważ sprawa ta w ogóle nie znajdowała sie w jej referacie. Jednak najistotniejszym jest fakt, iż oskarżony wspomnianych czynów nigdy nie popełnił, czemu dowodzi nagranie sporządzone przez wynajętego przez Ireneusza K. w 2015 roku detektywa, które okazało się nowym, ale jakże ważnym dowodem w postępowaniu. Szczegółowa analiza nagrania oraz akta sprawy jednoznacznie przemawiają za tym, że w przypadku Ireneusza K. doszło do dramatycznej pomyłki w orzekaniu przez Sądy obu instancji, a osoby na podstawie których zeznań skazano Pana Ireneusza były w rzeczywistości w zmowie. Z tego też powodu obrońca skazanego 29 czerwca 2016r. złożył wniosek o wznowienie postępowania, lecz to, co dla społeczeństwa jest bezdyskusyjne, dla wymiaru sprawiedliwości – niekoniecznie…
Nagranie prawdę Ci powie
Ireneusz Kawęcki dzięki prywatnemu detektywowi jest w posiadaniu nagrań, których szczegółowa analiza dowodzi, że w przypadku oskarżonego doszło do dramatycznej pomyłki w orzekaniu wyroku przez instancje wymiaru sprawiedliwości, a osoby na podstawie których zeznań skazano Pana Ireneusza były faktycznie w zmowie. Tym samym opisana przez nich sytuacja nigdy nie miała miejsca. Sytuacja, która doprowadziła do tragicznego stanu Pana K., zarówno pod względem zawodowym, jak i osobistym. Ze stenogramów nagrań niewątpliwie wynika, iż osoba, która wcześniej zeznawała w sądzie, że doszło do kolizji samochodu kierowanego przez Ireneusza K. z pojazdem marki Fiat Ducato należącym do członka jego rodziny w rzeczywistości nie widziała, kto prowadził samochód marki Polonez należący do Ireneusza K., nie była też świadkiem żadnej bójki. Zatem wszystkie zeznania złożone przed sądem przez mężczyzn, jak się okazuje – to wcześniej dokładnie uzgodnione ubarwienia całej sytuacji i zwyczajne zrzucenie winy na niewinnego człowieka. Tymczasem fakty są takie, że samochód marki Polonez prowadził syn pana Ireneusza – Remigiusz K. W pewnym momencie zahamował, ponieważ zamierzał skręcić w lewo. W tym samym czasie jadący za nim Fiat Ducato wyminął go gwałtownie poboczem. Chwilę później nadjechał drugi Fiat Ducato. W obu samochodach jechała jedna grupa znajomych. Remigiusz K. skręcił w lewo na posesję swojego wujka Ryszarda K., zostawił tam ojca, a kiedy za kilka minut wyjeżdżał przez bramę okazało się, że pasażerowie Fiata Ducato nadal czekają pod bramą i próbowali dostać się do wnętrza jego pojazdu. Udało mu się odjechać, ale kiedy kilka minut później Ryszard K. wraz z Ireneuszem K. opuszczali samochodem teren posesji, rozjuszeni mężczyźni wyciągnęli Ireneusza K. z pojazdu i niezwykle dotkliwie go pobili, po czym natychmiast zbiegli swoim samochodem z miejsca zdarzenia. Ryszard K. ruszył za nimi w pościg, żeby zobaczyć choć tablice rejestracyjne pojazdu , ustalić dzięki nim tożsamość oprawców i dzięki temu około dwa kilometry dalej był naocznym świadkiem tego, jak uciekając wjechali w samochód marki Fiat 126p. Kolizja Fiata Ducato z samochodem marki Polonez należącym do pana Ireneusza K. nigdy nie miała miejsca, nigdy nie miała też miejsca żadna bójka, a jedynie brutalne pobicie. Dwa dni do po zdarzeniu policja oglądała wspomnianego Poloneza, ale nie znalazła żadnych śladów kolizji. Protokół z oględzin pojazdu z nieznanych jednak powodów nie został uznany podczas orzekania przez sądy obu instancji jako wiarygodny. W protokole sprawy sądowej jest również zapisane, ze sąsiad Ryszarda K. słyszał, jak pasażerowie Fiata Ducato próbowali przekupić policjantów przybyłych na miejsce pobicia, jednak wątek ten nie został w ogóle przez Sąd zgłębiony. Jest to natomiast o tyle istotne i zastanawiające, że funkcjonariusze ci w ogóle nie poszukiwali i nie badali wątku prawdopodobnej kolizji Fiata Ducato z Fiatem 125 p, której świadkiem był Ryszard K..
Absurdalne uzasadnienie
W dniu 5 października 2016 roku Sad Apelacyjny w Lublinie oddalił wniosek złożony przez pełnomocnika Ireneusza K. o wznowienie postepowania karnego toczącego się we wspomnianej sprawie, zakończonego wyrokiem Sadu Okręgowego w Radomiu z dnia 13 marca 2009 roku . Wcześniej, w dniu 27 września 2016r. Prokuratura Rejonowa w Grójcu zaopiniowała negatywnie ww. wniosek, ponieważ jej zdaniem nagranie nie ujawnia nowych faktów, ani też nie jest dowodem na to, że Ireneusz K. nie popełnił zarzucanego mu czynu. Instytucja uważa, że obrońca oskarżonego nie wskazał jednoznacznie jakie osoby miały przeprowadzić zarejestrowane rozmowy, ponieważ w stenogramach są one podpisane jako M1 i M2. Co więcej, kontynuując swe absurdalne uzasadnienie prokuratura twierdzi, że obrońca wnosi o wznowienie postępowania celem przeprowadzenia dowodu z odtworzenia nagrania rozmów ze świadkami, którzy już wcześniej zostali przesłuchani w toku postępowania karnego, zatem ich ponowne wysłuchanie – zdaniem instancji wyższych – nie wniesie nic nowego. Co więcej, prokurator informuje, że nagrania prywatne mogą być dopuszczone do materiału dowodowego jedynie w sytuacji, gdy są rejestracją czynu przestępczego, a nie prywatnych rozmów. Nawet jeśli mają one związek i wprost mówią o popełnionym przestępstwie. Dlatego też prokuratura uznała przedłożony dowód za niedopuszczalny, tym samym nie widząc podstaw do wznowienia postępowania. Czyż to nie jest absurdalna argumentacja? Ależ oczywiście, że jest. A nawet więcej – to szukanie powodów na siłę – ważne, by potwierdziły z góry założoną tezę. Natomiast to, że przeciętny Kowalski ma tego świadomość to dla prokuratora już nieistotne. Liczy się rezultat, a rezultat jest taki, że…
… życie Pana Ireneusza legło w gruzach
Przez wiele lat Ireneusz K. dążył do wykazania, że jest osobą niewinną i oczyszczenia swojego dobrego imienia, jako osoby skazanej. Jak na razie – bezskutecznie. Jego brat Ryszard K. również został skazany za udział w bójce w dniu 19 maja 2002 roku, mimo, że w ogóle nie zdążył wysiąść za samochodu. W tym miejscu należy podkreślić, że na skutek wyroku skazującego i niesłusznych oskarżeń mężczyzna utracił uprawnienia konieczne do pracy zarobkowej, tj. prawo jazdy potrzebne do zawodu kierowcy, co pozbawiło go środków do możliwości zarobkowania, a wręcz przyczyniło się do powstania kłopotów finansowych. Co więcej, utracił on także koncesję, bez której nie był w stanie prowadzić własnej firmy transportowej. Budowana od 1991 r. firma wymagała ogromnych nakładów, pracy i zaangażowania. Po wyroku uniewinniającym w 2008 roku Ireneusz K. poczynił inwestycje mające na celu rozwój firmy. Została zakupiona nieruchomość, gromadzone były sprzęty i maszyny budowlano-transportowe oraz kompletowani byli fachowcy. Doszło do podpisania kontraktów i listów intencyjnych na przyszłe roboty, co mogło przynosić godne dochody. Wymagało to też podjęcia pewnego ryzyka a na pewno wolnej głowy i swobody działania. W konsekwencji natomiast zapadnięcia wyroku skazującego Pan Ireneusz jest osobą ogromnie zadłużoną i schorowaną. Istotnym jest, aby podkreślić, że bez uprawnień do wyuczonego zawodu, ma on ogromny problem ze znalezieniem nowej pracy, w czym nie pomaga mu także wiek oraz stan zdrowia, a założenie nowej działalności i przebranżowienie się wymaga ogromnego wkładu finansowego, na który go obecnie nie stać .
Niestety, to nie koniec problemów, z którymi mężczyzna co dzień musi się zmagać. W trakcie kilkunastoletniego nękania, z uwagi na ogromny stres zmarła żona Pana K., a późniejsze próby ułożenia sobie na nowo życia osobistego zawsze kończyły się fiaskiem. Mężczyzna jednak nie chciał się poddawać. Postanowił posłać syna Remigiusza na studia i nieustannie go wspierać. Aczkolwiek ciągłe dręczenie, zarówno poszkodowanego, jak i jego syna, oraz brak nadziei na tak wyczekiwane – spokojne życie, doprowadziło do pogorszenia się stanu zdrowia chłopca, który doznał zawału mięśnia sercowego. Dlatego też musiał on przerwać naukę, z której pozostała jedynie biegła znajomość języków obcych. W takiej sytuacji firma została doszczętnie zniszczona, a Remigiusz nie mając z czego żyć, postanowił wyprowadzić się z domu i zacząć wszystko od nowa. Po części z sukcesem, ponieważ obecnie pracuje w firmie o podobnym profilu do tej, której właścicielem był jego ojciec, ciesząc się dużym uznaniem wśród klientów i współpracowników. Jednak zarobione pieniądze musi przeznaczać na zapłatę szkód, które wcześniej wyrządzono jego ojcu. A zaczęło się tak…
Piękny początek
W życiu zawodowym Ireneusz K. nigdy nie bał się żadnej pracy, dlatego pracował m.in. jako kierowca, księgowy, dyspozytor, zajmował się logistyką, czy też mechaniką, zatrudniając młodych inżynierów, których przyuczał do zawodu kierowcy tira. W końcu założył własną firmę X-Trada, ciesząc się zaufaniem kontrahentów, wykonując usługi dla największych producentów, takich jak browary „Żywiec”, „Warka”, a przy tym mając opinię eksperta w swojej dziedzinie. Wszystko układało się pomyślnie, aż do feralnego 2001 roku, kiedy to Pan K. został uwikłany w konflikt z wymiarem sprawiedliwości. Od tego momentu sytuacji, w których jednoznacznie łamano prawo oraz naruszano godność mężczyzny było wiele, my jednak przywołajmy dwie z nich, które niewątpliwie obrazują brutalność i powszechnie panujące bezprawie.
Drastyczne zatrzymanie
Pewnego dnia w 2005 roku, kiedy nie zapadł jeszcze wyrok uniewinniający pana Ireneusza K., ale postepowanie przygotowawcze w sprawie zajścia z dnia 19 maja 2002 roku zostało już zakończone, bez podania przyczyny, ani choćby próby wytłumaczenia, co tak naprawdę się stało, policja wtargnęła na teren firmy Pana K. i przy użyciu siły dokonano jego zatrzymania, poprzez wyciągnięcie z samochodu i uwięzienie na 24 godziny bez jakiegokolwiek posiłku. Na nic zdały się prośby i argumenty, że ostatni posiłek mężczyzna jadł 10 godzin wcześniej, czy też, że samochód, z którego notabene go zabrali, jest pełen wartościowego towaru, a w firmie nie ma nikogo poza nim. Po powyższych wydarzeniach i nie ukrywajmy – dręczeniu fizycznym, lecz przede wszystkim psychicznym – Ireneusz K. po raz kolejny był zmuszony do złożenia wyjaśnień w sprawie, która od samego początku była zwykłym kłamstwem i pomówieniem. W kilku słowach wyjaśnienia, chodziło o oskarżenie Ireneusza K. o rzekome pobicie włamywacza, który kilka tygodni wcześniej próbował włamać się do jego posesji. Tak naprawdę, Ireneusz K. najzwyczajniej w świecie użył obrony koniecznej, dokonując obywatelskiego zatrzymania włamywacza we własnym mieszkaniu. Niedorzeczne? Ależ owszem, i co ciekawe już w tej chwili ujawniające przeinaczenia, jakich dokonały instytucje wyższe, by osiągnąć z góry zamierzony efekt. Co znamienne, akt oskarżenia sporządziła i sprawę prowadziła ta sama Prokurator Prokuratury Rejonowej w Grójcu, która oskarżała go wcześniej o udział w bójce i prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu.
Odebranie uprawnień
Z kolei, następnym zdarzeniem, które idealnie obrazuje coraz bardziej panoszące się bezprawie, jest kontrola drogowa Pana K. Niby zwyczajna czynność. Mężczyzna posłusznie zjechał służbowym samochodem i co ważne, przygotował konieczne do jazdy dokumenty. Po weryfikacji komputerowej okazało się, że uprawnienia zostają zatrzymane, mimo, iż nie było ku temu żadnych formalnych, ani też prawnych przesłanek. Należy podkreślić , że rzecz miała miejsce zanim mężczyzna został prawomocnie skazany za rzekome prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu. Pan K. nie usłyszał również powodu, dlaczego jego dokumenty zostają zabrane.. Okazało się, że wspominana już wyżej Pani Prokurator Prokuratury Rejonowej w Grójcu złożyła wniosek do właściwego miejscowo Wydziału Komunikacji o odebranie w trybie administracyjnym uprawnień do prowadzenia pojazdów ciężarowych panu Ireneuszowi K. z uwagi na m.in. brak aktualnych badań lekarskich. Po tym bezpodstawnym i jakże niedorzecznym zatrzymaniu samochodu mężczyzna stracił pracę. Co prawda, Sąd Rejonowy w Lipsku oczyścił Ireneusza K. ze stawianych mu wcześniej zarzutów, jednak pracy nie zwrócił. Bez ukradzionych – bo inaczej tego nie można nazwać – uprawnień, Pan K. nie mógł dalej wykonywać swego zawodu. Czarę goryczy dopełnia fakt, że w całej tej sytuacji nikt nigdy nie poniósł żadnych konsekwencji. Nikt, poza Ireneuszem K., który niczym nie zawinił, za to karę poniósł gigantyczną.
Jeszcze przed zapadnięciem wyroku uniewinniającego Ireneusz K. złożył skargę na Panią Prokurator prowadzącą jego sprawę do jej przełożonych. Postepowanie dyscyplinarne finalnie nie zostało wszczęte, ale co jest najbardziej absurdalne – Pani Prokurator została poinformowana o przedłożonych przez pana Ireneusza zarzutach i wezwała go na …..przesłuchanie w swojej własnej sprawie.
Rzekomy opis zdarzeń
W kwestii wyjaśnienia należy dodać, że Remigiusza K. posądzono o składanie fałszywych zeznań. Dzień przed rzekomą bójką mężczyźni mieli spożywać alkohol z okazji 18-stki syna. Faktycznie natomiast pod wpływem alkoholu był tylko pan Ireneusz, dlatego też samochód marki Polonez prowadził jego syn. Z zeznań pozostałych uczestników rzekomej bójki wynika, że to Pan Ireneusz, będąc w stanie nietrzeźwości kierował Polonezem. Co ciekawe, opisy wydarzeń wszystkich pięciu osób były z niewiadomych względów identyczne, a każdy z nich był przekonany o winie kierowcy poloneza, czyli – według ich opinii – Ireneusza K. Tymczasem z zeznań syna Remigiusza wynika, że to on prowadził w 2002r., o co de facto- składanie fałszywych zeznań – został oskarżony. Wymiar sprawiedliwości zarówno w pierwszej, jak i drugiej instancji, uznał Ireneusza K. winnym popełnienia zarzucanych mu czynów. W konsekwencji mężczyzna dostał karę 6 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 2 lat próby, karę grzywny w wysokości 4 tys. zł oraz obowiązek pokrycia całościowych kosztów postępowania.
Działanie jest konieczne
W skutek ich fałszywych zeznań oskarżony znalazł się w bardzo ciężkiej sytuacji. Dlatego też zwrócił się on o pomoc do Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro, aby poparł złożony przez niego wniosek o wznowienia postępowania, traktując sprawę priorytetowo, z uwagi na fakt, że to właśnie wyrok wydany przez Sąd Okręgowy w Radomiu miał bezpośredni wpływ na obecną – dramatyczną sytuację Pana Ireneusza. Od czasu kiedy zostało wszczęte postępowanie karne zmarła jego żona, syn przeszedł załamanie nerwowe i zawał serca, kolejne związki Ireneusza K. rozpadały się.
Mężczyzna nie oczekuje nadzwyczajnych czynów, czy też decyzji. On jedynie walczy o to, co od dawna mu się należy. Walczy o swoją niewinność. W związku z czym, ubiega się o wznowienie postępowania, do czego zachodzą wszystkie konieczne przesłanki, tj. ujawnienie po wydaniu orzeczenia nowych faktów oraz dowodów w sprawie, które mają kluczowe znaczenie i wskazują na zaistnienie pomyłki sądowej. Ponadto należy podkreślić, że nowe fakty wskazują na wysokie prawdopodobieństwo uniewinnienia skazanego po wznowieniu postępowania. Lecz bezspornym jest, że Ireneusz K. został niesłusznie skazany za zarzucane mu przestępstwo, czego dowodzą nagrania umieszczone na płycie CD.
Co przyniosą najbliższe dni
Najbliższy dzień, w którym po raz kolejny zdecydują się losy Panów Ireneusza i Remigiusza K. to 16 listopada 2016r, kiedy to Ireneusz K. ma się stawić w Sądzie Okręgowym w Radomiu, gdzie będzie przesłuchiwany w sprawie z powództwa „Prokura Niestandaryzowany Sekurytyzacyjny Fundusz Inwestycyjny” o uiszczenie zapłaty. Według powoda mężczyźni są dłużni 157 833 zł., powiększone dodatkowo o odsetki, które naliczano począwszy od 11 kwietnia 2016r. Jest to konsekwencja zaciągnięcia 6 maja 2010r. pożyczki w wysokości 133 tys. zł, którą to strona pozwana zobowiązała się spłacać, zgodnie z zapisami w umowie kredytowej. W rzeczywistości raty nie były regulowane, z uwagi na całkowity brak środków do życia i niemożność podjęcia pracy, dlatego w rezultacie został wystawiony bankowy tytuł egzekucyjny.
Aktualnie, jedyną nadzieją dla Pana K. jest odzyskanie uprawnień do wykonywania zawodu. Jednak tak naprawdę mężczyźni walczą o coś więcej. Walczą o rozpoczęcie normalnego życia i uregulowania wszystkich spraw bez piętna osoby skazanej. Piętna, które nigdy nie powinno zostać odciśnięte.
Mirela Krzyżak
Maciej Lisowski
Fundacja LEX NOSTRA