5 listopada 2015r. na stronie internetowej Ambasady RP w Mińsku pojawiła się interesująca informacja – dla osób w temacie niezorientowanych zapewne błaha i nie budząca kontrowersji. Dla osób wtajemniczonych w meandry świata gospodarki, polityki zagranicznej czy zagadnień wywiadowczych jest to jednak wiadomość prawdziwie alarmująca. Mińska ambasada informuje bowiem, że już 11 listopada odbędzie się uroczyste podpisanie umowy z wyłonionym w procedurze przetargowej operatorem polskich punktów przyjmowania wniosków wizowych na Białorusi (ma to się stać na marginesie seminarium „Polski przemysł spożywczy – handel, przetwórstwo, inwestycje”!).
Pechowa dwunastka
Tak szybkie podpisanie umowy jest szokujące z kilku powodów. Po pierwsze, do Krajowej Izby Odwoławczej zostały złożone zażalenia na wyniku przetargu (w skład Krajowej Izby Odwoławczej wchodzi obecnie 39 członków, niezawisłych i korzystających z ochrony przysługującej funkcjonariuszom publicznym, którzy zajmują się orzekaniem w sprawach odwoławczych, wydawaniem postanowień o uchyleniu zakazu zawarcia umowy do czasu ogłoszenia przez Izbę wyroku lub postanowienia kończącego postępowanie odwoławcze). Wszak trudno za normalną uznać sytuację, w której spośród 13 ofert aż 12 zostało odrzuconych z powodów formalnych, a pozostająca na przetargowym placu boju forma zdobywa kontrakt, mimo, że zaoferowała czwartą co do atrakcyjności cenę, a to właśnie cena była zapisana jako zasadnicze kryterium oceny podmiotów biorących udział w konkursie!
Chłód Moskwy, słońce Mauritiusa
Wartość opisywanego przetargu sięga blisko 9 milionów złotych. Jednak to nie sprawy finansowe wydają się tu budzić najwięcej wątpliwości. Otóż firma, która przetarg wygrała, VFS Global, jest podmiotem budzącym iście potężną liczbę kontrowersji. Po pierwsze, firma ta, według podmiotów odwołujących się od wyniku konkursu, nie otrzymała koncesji przyznawanej przez władze Białorusi w zakresie ochrony danych osobowych, a przecież posiadanie takiego certyfikatu też figurowało w zapisach przetargu jako warunek konieczny. Co więcej, firma ta ma ścisłe związki ze spółką VF Worldwide Holdings, która również bez właściwego certyfikatu, wygrała podobny przetarg na Litwie. Było to zresztą początkiem skandalu, którego wyjaśnianiem na Litwie zajmuje się specjalna Komisja Śledcza, a prasowe media litewskie obficie rozpisywały się w temacie życiorysów właścicieli firmy, dwóch braci, byłych funkcjonariuszy moskiewskiej KGB. Wydaje się oczywiste, że oba te podmioty gospodarcze są ze sobą ściśle związane, tak personalnie, jak i strukturalnie (spółka córka itd.).
Szwajcarskie klimaty
Zagadkowe są zależności właścicielskie firmy tajemniczych braci i powiązanych z nimi podmiotów gospodarczych. Medialne ustalenia wskazują, że spółka należy do notowanej na szwajcarskiej giełdzie grupy Kuoni. Akcjonariat grupy jest jednak rozdrobniony. W grupie właścicieli, jak wskazują raporty bieżące, są np.: zarejestrowana w Zurychu Kuoni and Hugentobler Foundation (25 proc.), brytyjski fundusz Silchester International Investors (15 proc.), szwajcarskiego banku UBS (3 proc.). Do tego wszystkiego okazało się, że firma, w przypadku świadczonych przez siebie usług, była tak naprawdę… pośrednikiem! Faktycznie usługi na rzecz polskich placówek świadczyła zarejestrowana w Indiach firma…FS Global Services kierowana przez Hindusa Zubina Karkarię, również należąca do grupy Kuoni.
Teoria a praktyka
Choć kwestia zysków czerpanych z kontraktów na obsługę osób starających się o wizy na pewno jest ciekawa, i nie należy pomijać wątku, które firmy tylko czerpią z przedsięwzięcia zyski, a które de facto pracę wykonują, to jednak w swojej publikacji chciałbym skoncentrować się na sprawie, moim zdaniem, dużo ważniejszej. Otóż szeroko rozumiany outsourcing wizowy dla polskich placówek dyplomatycznych jest bardzo zachwalany przez polski MSZ, jako wydajne, sprawne i stosunkowo tanie rozwiązanie (choćby w Rosji i na Ukrainie jest łącznie około 30 takich placówek), które poprawiło jakość obsługi interesantów i skróciło okres oczekiwania na otrzymanie wizy. Trzeba jednak pamiętać, że obsługa tego rodzaju sfery życia społecznego wiąże się ściśle z dostępem do danych osobowych i danych wrażliwych wielu osób. Firma obsługująca wprowadza takie dane do systemu komputerowego, a dopiero później przewozi wnioski w papierowej formie do najbliższej placówki dyplomatycznej. Oczywistym jest, że może to rodzić okazję to wycieku danych osób składających wnioski do przedstawicieli obcych służb, co nieoficjalnie potwierdzają nawet osoby związane z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Bo przecież nawet jeśli analiza wniosków i decyzję co do wydania wizy odbywają się już na szczeblu konsularnym, to jednak same dane osób wnioski składających są de facto we władaniu firmy outsourcingowej. Do tego dochodzi też kwestia składania odcisków palców przez osoby starające się o wizy, co już totalnie budzi wątpliwości w kontekście dostępu do takich danych przez formy zewnętrzne. Osoby znające realia funkcjonowania służb specjalnych zwracają uwagę, że otwiera to pole do licznych nadużyć: możliwości przedstawiania fałszywych odcisków, ułatwianie drogi do działań wywiadowczych obcym służbom itp. Wydaje się, że polskie służby dyplomatyczne dość łatwo uległy swoistej modzie na zlecanie pewnych spraw podmiotom zewnętrznym w bardzo różnych dziedzinach, i że dość naiwnie wierzą, że zapisy przepisów wspólnotowych same w sobie dają ochronę przed złymi zjawiskami.
Cui bono?
Oczywiście ktoś może powiedzieć, że nie można od razu zakładać najgorszego scenariusza, przypisywać wszystkim jak najgorszych intencji lub niekompetencji, i że są granice podejrzliwości, sugerując, że może ulegam spiskowej teorii dziejów. Jest jednak faktem, że trudno dowiedzieć się od wspomnianych firm czegokolwiek w zakresie ich gwarancji bezpieczeństwa przed wyciekiem wrażliwych danych – w relacjach z mediami zasłaniają się polityką prywatności w zakresie swojej współpracy z placówkami dyplomatycznymi. I być może należałoby docenić taką dyskrecję i powściągliwość, gdyby nie ilość wątpliwości wokół opisanych podmiotów. Osoby dobrze znające realia dyplomacji nieoficjalnie przyznają, że pozostawianie tak drażliwych kwestii jak segment wizowy i związane z tym dane drażliwe we władaniu de facto jednej grupy kapitałowej (nawet jeśli formalnie na papierze są to osobne byty) budzi zagrożenia i wątpliwości. Tym bardziej, że kompletnie nie znamy kryteriów doboru pracowników odpowiedzialnych za pobieranie danych, ich obsługę, kontakt z osobami o wizę się starającymi. Znamy za to beneficjentów obecnie istniejącej struktury zarządzania sektorem wizowym w krajach naszych wschodnich sąsiadów, i trudno, by fakt że grupą zawiadują byli oficerowie rosyjskiego KGB pozostawał bez znaczenia…
Wypadek przypadek?
Nie może bowiem nie zastanawiać coś, co przynajmniej z pozoru wygląda na parcie do określonego rozstrzygnięcia konkursu na obsługę polskich punktów przyjmowania wniosków wizowych na Białorusi. Wątpliwości budziły już zapisy przetargu, a także pominięcie faktu, że wygrywająca konkurs firma nie spełnia określonych kryteriów co do ochrony danych osobowych, co jest niezgodne z białoruskim prawodastwem. Mimo, że w konkursie zapisano cenę jako główne kryterium przetargowe, w praktyce wybrano firmę, której oferta cenowa nie byłą wcale tak korzystna. Do tego dziwnym zbiegiem okoliczności wszystkich 12 konkurentów beneficjenta przetargu poległo na sprawach proceduralnych eliminując się z dalszej, merytorycznej procedury.
Wątpliwości musi też budzić tak wielki pęd do finalizacji umowy (szczególnie, że trwają procedury odwoławcze ze strony innych firm), bo trudno chyba inaczej nazwać poinformowanie 5 listopada, że podpisanie umowy odbędzie się sześć dni później. Do tego dochodzą wątki stricte polityczne, tym razem całkiem pominięte, a na które zwykle zwraca się wielką uwagę.
Po pierwsze, biorąc pod uwagę politykę sprzeciwu Unii Europejskiej wobec niepłacenia podatków i ucieczek do rajów podatkowych, wątpliwości może budzić promowanie spółki powiązanej kapitałowo z rajem podatkowym na Mauritiusie. Po drugie, z jednej strony obserwujemy sankcje i ostrożność Unii Europejskiej wobec Moskwy, a jednak nie stanowi to dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych przeciwskazań do zawarcia umowy z firmą, której powiązania właścicielskie wskazują na związki ze spółką kierowaną przez dawnych funkcjonariuszy KGB…
Maciej Lisowski, Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA
P.S. Dnia 10 listopada Fundacja LEX NOSTRA otrzymała, z Biura Rzecznika Prasowego MSZ, odpowiedzi na pytania w opisanej sprawie, które skierowaliśmy do Ministerstwa kilka dni temu. Z dość ogólnych odpowiedzi wynika, że proces odwoławczy przed Krajową Izbą Odwoławczą zakończył się 22 października, i dlatego nie ma przeszkód prawnych przed podpisaniem umowy 11 listopada.