(Nie)zastraszeni

Dzwonek do drzwi. Pan Kwiatkowski* zerka na zegarek, ze zdumieniem przecierając szklaną szybkę. Dochodzi godz. 22.00, ale on nie był z nikim umówiony. Tuż za drzwiami stoi nieznany człowiek i wręcza mu karteczkę z numerem telefonu niejakiego Baryły*, który rzekomo miał prosić o pilny kontakt. Splot wydarzeń udaje się ułożyć w jedną całość, bowiem po śmierci mamy pana Kwiatkowskiego, jedyną żyjącą osobą została jego, dość wiekowa już, ciocia. Pierwszą myślą było więc to, że dzieje się z nią coś niedobrego. Wykonano szybki telefon i wszelkie wątpliwości zostały rozwiane. Ciocia nie ma z tym nic wspólnego. Za to firma Armada tak, i to bardzo dużo.

Historia brzmi jak dobrze napisana książka. Jednak bohaterowie są w niej prawdziwi, a całość nie kończy się tzw. happy endem. Firma Armada Polska Sp.z. o. o. reklamuje się jako działalność windykacyjna, która ceni sobie skuteczność. Ceni ją do tego stopnia, że w drodze do obranego celu, zapomina o wszelkich standardach etycznych, czy zawodowych. Poziom rozmowy pracowników z dłużnikami przekracza wszelkie granice dobrego smaku, a jedną z podstawowych zasad jest telefoniczne zastraszanie i nachodzenie domowników w późnych godzinach wieczornych. Na jednym z forum internetowych czytamy: „Ta firma to jakiś horror, od tygodnia nękają mają mamę i zastraszają (…). Anka”, „Agresywna firma, nie można doprosić się żadnego dokumentu potwierdzające ich prawo do dochodzenia należności. Dzwonią po sąsiadach, mimo, że mają mój numer telefonu, straszą wizytą domową, którą „pożałuję”. Koleck2”. „Złożyłam skargę do UOKiK , polecam zrobić to samo. Jeśli szykują Państwo pozew zbiorowy, chętnie się przyłączę. Zostałam dziś straszona grupą interwencyjną. Konstancja”. W ostatnim czasie takie wpisy pojawiają się coraz częściej. Dłużnicy nie wiedzą, jak mają reagować na nękające telefony, z których rozmów nie wynika nic, oprócz krzyku i zastraszania. Szukają więc pomocy w Internecie, gdzie utworzyła się już duża grupa, próbująca udzielać sobie wzajemnego wsparcia. Radzą, by zaniechać odbierania telefonów, a do domu po prostu nie wpuszczać.

Pan Kwiatkowski, jako wybitny naukowiec i wykładowca, laureat wielu nagród, w tym amerykańskich, miał na to inny pomysł – zgłosił się z prośbą do Fundacji LEX NOSTRA oferującą pomoc prawną. Nie mógł sobie pozwolić na dalsze udostępnianie jego danych osobowych, a po ewentualnym pozbyciu się, czy zmianie numeru telefonu, zatraciłby wiele ważnych kontaktów. Co więcej, ciągłe zastraszanie miało negatywny wpływ na stan zdrowia Kwiatkowskiego. Tuż przed pierwszym kontaktem z firmą Armada, mężczyzna uległ poważnemu wypadkowi, czego efektem były m.in. 5 dni w stanie śmierci klinicznej i śpiączki, sepsa po skaleczeniu, neuropatia.

Wróćmy więc jeszcze do jego historii. Po pierwszym wykonanym telefonie do firmy Armada, spotkał się z podobną agresją, co jego poprzednicy. Jak sam opisuje, nie było żadnej próby podjęcia dialogu ze strony pracownika, a „słowotok, prostackie zakrzyczenie i zagadanie”, co zakończyło się szybkim odłożeniem słuchawki.
Kolejny dzień i kolejna wizyta nieznanego człowieka. Schemat podobny – w rozmowie okazało się, że to jeden z sąsiadów mieszkający w odległej części osiedla. Przekonywał on, iż pan Baryła od kilka dniu nie może się skontaktować z Kwiatkowskim, a sprawa jest bardzo pilna. Tak jak poprzednik, przekazał mu kartkę z numerem telefonu do owego Baryły.
Nastęone dni upłynęły w upragnionej ciszy i spokoju. Niestety nie trwało to długo, bowiem pod koniec lipca Kwiatkowskiemu znowu złożono wizytę. Wszystko odbyło się w podobnej scenografii; obcy człowiek trzymający karteczkę i mówiący dokładnie to samo, co jego poprzednicy.

Historia znalazła się na prokuratorskim biurku, a powodem zawiadomienia o przestępstwie są m.in. metody działań, jakimi posługuje się firma, dokonanie naruszenia miru domowego wykorzystując podstęp i kłamstwo, czy też naruszenie praw do ochrony danych osobowych.
Nie bójmy się bronić przed tymi, którzy w sposób jawny łamią prawą i drwią z naszego dobrego imienia. Nie ma równych i równiejszych: Wszyscy są wobec prawa równi, co gwarantuje nam art. 32. Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej.

Zobaczymy co w tej sprawie zrobi prokuratura…?

 

 

 

*Nazwiska zostały zmienione dla potrzeby zachowania anonimowości bohaterów.