Służby masowo podsłuchują posłów, dziennikarzy i adwokatów ? Nowa technika inwigilacji telefonów GSM

Szanowni Państwo,

 

Od jakiegoś czasu otrzymuję coraz więcej sygnałów od znajomych parlamentarzystów, dziennikarzy i adwokatów, iż z ich telefonami komórkowymi „dzieją się dziwne rzeczy”.

 

W kraju, gdzie stosowanie podsłuchów jest na porządku dziennym, niemal każda osoba publiczna liczy się z możliwością „nielegalnej” inwigilacji przez służby…

 

Jednak tym razem dzieją się rzeczy dziwne: na wyświetlaczach telefonów przy rozmowach przychodzących pojawiają się „dziwne” numery, pomimo, iż rozmówcy telefonują ze swoich aparatów, lub też z „naszych numerów” dochodzą do innych sms-y, których nigdy nie wysyłaliśmy… etc…

 

Sam w ostatnich dniach doświadczyłem ( często w godzinach nocnych ) „głuchych” telefonów z nr „666494028” i nie było by to dziwne, gdyby nie fakt, iż gdy ja telefonuję do różnych znajomych – czasem u nich wyświetla się połączenie przychodzące z … numeru „666494028”.

 

Jednocześnie z tegoż właśnie nr „666494028” jakiś mężczyzna telefonuje do moich współpracowników i twierdzi, że jest ich znajomym i zadaje pytanie „gdzie teraz przebywają” ? …

                

Podobnie sytuacje spotkały kilku moich znajomych – osób publicznych, w tym adwokatów, dziennikarzy, parlamentarzystów.

 

Ponieważ sytuacja zrobiła się dla mnie cokolwiek uciążliwa, zasięgnąłem języka wśród innych znajomych ( zdecydowanie osoby niepubliczne ) i otrzymałem odpowiedź – tak działa sprzęt do inwigilacji telefonów GSM – tzw. ”CYBORG”.

 

Poniżej zamieszczam instrukcję obsługi urządzenia GSM-Monitoring System – Verint Engage GI2, abyście się Państwo mogli przekonać o możliwościach urządzeń tego typu.

 

 

 

Zamieszczam także opis sprawy p. Grażyny Niegowskiej jako przykład niezgodnego z prawem wykorzystania systemów „GSM-Monitoring System” , których działaniem objętych jest coraz więcej osób publicznych, w tym także osób chronionych – z racji wykonywania swojego zawodu – tajemnicą adwokacką lub dziennikarską.

                

Sprawa p. Grażyny Niegowskiej:

 

W grudniu 2001 Grażyna Niegowska wprowadziła się wraz z rodziną na osiedle wojskowe w Legionowie (sąsiedztwo Centrum Szkolenia Policji). Tam od razu zainteresował się nią oficer Wojskowych Służb Informacyjnych, ówczesny szef Wydziału WSI w Legionowie Krzysztof B.. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Grażyna Niegowska, posiadająca tytuł doktora nauk ekonomicznych, pracowała w urzędach centralnych ( Rządowe Centrum Studiów Strategicznych, Ministerstwo Finansów) i prowadziła wykłady w najlepszych uczelniach ekonomicznych w kraju ( Uniwersytet Jagielloński, Akademia Koźmińskiego ). To może tłumaczyć zainteresowanie tego oficera w/w osobą. Mogły być jeszcze inne przyczyny tak osobliwego zainteresowania, związane z ingerencją Krzysztofa B. w życie prywatne pokrzywdzonej.

 

Jak dziś wiadomo, Krzysztof B. zajął się inwigilacją Grażyny Niegowskiej bez jakichkolwiek zezwoleń. Zupełnie nie kontrolowany, zaczął prowadzić prywatną działalność szpiegowską przy wykorzystaniu służbowej wiedzy oraz licencjonowanego sprzętu służbowego. Najprawdopodobniej Krzysztof B. chciał osiągnąć osobiste i wykraczające poza ustawę cele, które mogły wynikać ze stanu psychiki tego oficera (według opinii uzyskanej przez p. Grażynę : alkoholik, paranoik, psychopata).

 

Jest bardzo mało prawdopodobne, by G. Niegowska zagrażała bezpieczeństwu polskiego państwa. Dlatego w listopadzie 2004 r. zgłosiła się do Szefa WSI z prośbą o wyjaśnienie sekwencji niekorzystnych dla jej życia zdarzeń (szarganie wizerunku w pracy i w sąsiedztwie, nagłe kłopoty w pracy, kłopoty rodzinne, porażki zawodowe i osobiste).

Wcześniej dr Grażyna Niegowska nie miała żadnych problemów w pracy, robiła błyskotliwą karierę zawodową, cieszyła się uznaniem otoczenia i spokojem, pisała pracę habilitacyjną, szykowała się do objęcia Katedry Marketingu na UJ w Krakowie, na co miała szanse po zrobieniu habilitacji.

 

Tymczasem wydarzenia wywołane w 2002 r. sprowadziły ją na drogę nędzy, izolacji i przymusowego bezrobocia. G. Niegowska straciła wszystkie miejsca pracy w czerwcu 2005 r. i do dziś nie ma pracy. Pokrzywdzona uznaje, że jej przymusowe bezrobocie jest zemstą osób ze środowiska służb specjalnych za ujawnienie nieprawidłowości w pracy Krzysztofa B..

 

Jak się zachował Szef WSI ?

 

Środowisko WSI stanęło po stronie kata. W krytycznym dla Grażyny Niegowskiej czasie Krzysztof B. awansował nawet na stopień pułkownika (maj 2005). Zaś w latach 2005-2012 zdążył się otoczyć swoistym kordonem bezpieczeństwa, złożonym ze spolegliwych wobec niego oficerów, funkcjonariuszy i decydentów.

 

Jak dziś przyznają oficerowie WSI skupieni wokół Stowarzyszenia Sowa, zarzuty Grażyny Niegowskiej, formułowane pod adresem Krzysztofa. B. od początku były zasadne i słuszne. Jednak tajemnicą poliszynela pozostaje, dlaczego wówczas, w 2005 r., WSI rozpętały w obronie – jak twierdzi p. Grażyna – „niezrównoważonego alkoholika” trwający do dziś konflikt G. Niegowskiej z funkcjonariuszami aparatu bezpieczeństwa państwa.

 

Zamiast zakończyć bezprawie stosowane wobec p. Grażyny, oraz stłumić w zarodku rodzący się konflikt, WSI zaczęły prowadzić działania operacyjno-rozpoznawcze na jej szkodę – sądząc najprawdopodobniej, że uda się szybko i skutecznie zastraszyć Niegowską plotką, zaszantażować utratą pracy i utrąceniem kariery.

Kiedy G. Niegowska nie ugięła się pod ciężarem prowokacji i szantażu, zaczęto ją w kolejnych latach kryminalizować przy wykorzystaniu technik i metod pracy operacyjnej oraz przy współudziale organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości; w/w zgłaszała uzasadnione podejrzenia popełnienia przestępstwa do Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Warszawie i do prokuratury cywilnej (Legionowo, Warszawa Mokotów) – jednak zebrany przez G. Niegowską materiał dowodowy wskazuje, że instytucje te zostały odpowiednio zadaniowane (poprzez wpływy oficerów b. WSI, SKW, Policji) do przerzucania winy z Krzysztofa B. na pokrzywdzoną G. Niegowską.

 

G. Niegowska dysponuje dowodami na jej inwigilację. W 2004 r. zdobyła z notesu żony jej kolegi numer 840-829 należący do J.W. 3362 (WSI), co potwierdził w 2005 r. prok. Jacek Kudliński w WPG w Warszawie w obecności G. Niegowskiej. W miarę eskalacji konfliktu G. Niegowska zdobywała kolejne dowody na złowrogą inwigilację oraz na prowokacje ze strony służb/policji. Pokrzywdzona dysponuje nawet dowodami w postaci wykazów połączeń z aktów przełamywania ( za pomocą sprzętu IMSI Catcher ) zabezpieczeń elektronicznych jej telefonów komórkowych oraz telefonów innych osób, w tym dziennikarza.

Proceder przełamywania zabezpieczeń telefonów komórkowych i stacjonarnych służył m.in.: podszywaniu się pod G. Niegowską oraz pod jej znajomych, wykonywaniu w jej imieniu rozmów do jej znajomych, wdrukowywaniu wiadomości sms i ich przesyłaniu do osób trzecich, ostrzeganiu przed G. Niegowską, gdy rysowało się dziennikarskie zainteresowanie jej sprawą; wszystko to inspirował – według pokrzywdzonej – Krzysztof B. z intencją szargania reputacji i wiarygodności G. Niegowskiej.

 

Należy pamiętać, że ekscesy polegające na podszywaniu się pod osoby trzecie za pomocą sprzętu szpiegowskiego są praktycznie nie do udowodnienia. Zatem można się domyślać, dlaczego działania przeciwko p. Grażynie podjęte zostały właśnie w tym kierunku.

Podszywając się pod G. Niegowską można było: wywoływać konflikty z jej znajomymi i z pracodawcami; przypisywać jej liczne romanse z osobami pośledniego autoramentu; ośmieszać ją przed organami ścigania, sądami, instytucjami, dziennikarzami – gdyby prosiła o pomoc; izolować ją od otoczenia zewnętrznego, aby popadła w depresję; i wreszcie napuścić na nią organy ścigania ( rzekome groźby karalne wysyłane z numeru telefonu należącego do p. Grażyny.

 

Jest wielce prawdopodobne, a w każdym razie nie można tego wykluczyć, że Krzysztof B. wraz ze wspierającymi go osobami, prowadząc wyjątkowo brutalną i brudną kampanię przeciwko G. Niegowskiej, chciał ją doprowadzić do załamania nerwowego, skutkującego targnięciem się na życie. W 2005 r. nakazał „definitywnie zniszczyć” G. Niegowską, a w 2011 r. oświadczył jej: „Ty, kobito, jesteś już przegrana”. Na potwierdzenie powyższego p. Grażyna dysponuje stosownym materiałem dowodowym.

 

Co dziś mówią b. oficerowie WSI ?

 

„To był poważny błąd – przyznają dziś niektórzy b. oficerowie WSI. Krzysztof B. powinien zostać usunięty ze służby w 2005 r., tj. w chwili, gdy potwierdziły się zarzuty G. Niegowskiej. A już najpóźniej po tym, jak najwyżsi rangą amerykańscy oficerowie zalecili relegowanie tego osobnika z misji w Iraku za awanturnictwo, pijaństwo i narażanie polskiej misji na utratę autorytetu”.

 

Jednak kolejną tajemnicą poliszynela jest to, że płk. Krzysztof B. nie tylko nie został usunięty ze służby, ale obrósł w chwałę, co przełożyło się na odpowiednie stanowiska w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego – stanowisko pozwalające na wgląd w dokumentację na temat każdego i na wyczyszczenie własnych teczek personalnych.

 

Opisana sprawa może dotyczyć każdego z nas. Każdego z nas może objąć swoim zainteresowaniem niezrównoważony oficer służb specjalnych.

 

Teoretycznie Obywatel ma prawo zgłosić podejrzenie popełnienia przestępstwa do prokuratury. Prokurator ma obowiązek realizować cele postępowania w zgodzie z art. 2 k.p.k. Jednak to tylko teoria; w przypadku spraw zgłaszanych przez G. Niegowską prokurator każdorazowo i arbitralnie (bez wykonywania jakichkolwiek czynności procesowych) odmawiał wszczęcia postępowań. Materia zgłaszanych spraw była specyficzna (czyny zabronione normą art. 265, 266, 267 k.k.). Dlatego prokurator – postanawiając na korzyść odmowy – każdorazowo powoływał się na brak świadków i brak materialnych dowodów przestępstwa. W przypadkach, kiedy świadkowie zostali jednak podani, prokurator odmawiał ich przesłuchania twierdząc, że podane okoliczności są nieprawdopodobne. Najważniejszy jednak – i ważniejszy od k.p.k. i od potencjalnych dowodów – pozostawał dla prokuratury tzw. czynnik „Word of Mouth” (czyli co się mówi o pokrzywdzonej).

 

Kodeks postępowania karnego przewiduje, że gdy prokurator postanowi o odmowie wszczęcia postępowania, Obywatel ma prawo zażalić się na jego decyzję. Jednak w sprawach z udziałem służb specjalnych, w których G. Niegowska była pokrzywdzoną, Sąd każdorazowo przychylał się do stanowiska prokuratora, tj. do decyzji o odmowie wszczęcia postępowania – z powodu braku dowodów (których prokuratura nie chciała pozyskiwać).

 

Pomimo istniejących regulacji, szczegółowo zapisanych w Karcie Praw Ofiary opublikowanej przez Ministra Sprawiedliwości w 1999 r., Grażyna Niegowska była w latach 2002 – 2011 całkowicie bezbronna; żadna instytucja nie była w stanie lub nie chciała jej pomóc.

 

W ostatnich dniach 2012 r. w sprawę G. Niegowskiej włączyła się Fundacja LEX NOSTRA.

 

Gdyby więc chciano p. Grażynę Niegowską np. pobić, zgwałcić, okaleczyć, zabić, „nieznani sprawcy” mogliby to z łatwością uczynić: policja nie była zainteresowana zapewnieniem pokrzywdzonej żadnej ochrony przed narastającą przemocą – nadmienić trzeba, że G. Niegowska prosiła Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Prezesa Rady Ministrów o pomoc. Bez skutku.

Zatem niszczenie G. Niegowskiej odbywało się w majestacie prawa, przy otwartej kurtynie, przy czynnym lub biernym współudziale Policji, MSWiA, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Ministra Obrony Narodowej, Prezesa Rady Ministrów.

 

Zebrane przez G. Niegowską doświadczenia i dokumentacja dowodzą, że funkcjonariusze służb specjalnych mogą w Polsce bez żadnych problemów proceduralnych i bez żadnych barier ze strony prokuratury i sądu przejąć arbitralną, wieloletnią kontrolę nad życiem człowieka, „prowadząc go na swoim sznurku”.

W skrajnych przypadkach (jak wyżej opisany) osoba poddana nielegalnej lub fałszywie zalegalizowanej kontroli nie może w ogóle stanowić o sobie: o swoim życiu osobistym, zawodowym i o przyszłości. Osoba poddana nielegalnej (lub fałszywie zalegalizowanej) i jednocześnie złowrogiej inwigilacji może zostać pozbawiona wszystkich gwarantowanych Konstytucją RP praw podstawowych – w szczególności: prawa do humanitarnego traktowania, prawa do wolności, prawa do pracy, prawa do stanowienia o sobie, prawa do rzetelnego rozpoznania jej spraw, prawa do sądu etc.

 

W obecnym stanie faktyczno-prawnym każdy człowiek może być w Polsce „definitywnie” zniszczony według schematu, jaki zastosowano wobec G. Niegowskiej. Każdy może być społecznie wyizolowany, pozbawiony godności, ośmieszony, doprowadzony do nędzy, do egzystencji niegodnej człowieka. To się dzieje w demokratycznym państwie prawa – wedle martwych przepisów Konstytucji.

 

Fundacja LEX NOSTRA będzie na bieżąco informować o rozwoju spraw nielegalnych podsłuchów, szczególnie wobec informacji od Parlamentarzystów, dziennikarzy i innych przedstawicieli zawodów zaufania publicznego o „dziwnym zachowaniu” ich aparatów telefonicznych GSM.

 

 

Maciej Lisowski

 

Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA

 

Instrukcja obsługi GSM-Monitoring System – Verint Engage GI2

Prezentacja systemu GSM-Monitoring System – Verint Engage GI2