W nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie – funkcjonariusze policji poszli na łatwiznę ?

Totalizator sądowy czyli o moralności prokuratora

 

(streszczenie ostatniej rozprawy przed Sądem Okręgowym w Łodzi (I instancja) w sprawie oskarżonego Dariusza Lenarta oraz Tomasza S.) 

images-sprawiedliwosc-210x141

Moralność, godność, rozwaga to coraz bardziej rzadkie cechy w dzisiejszym społeczeństwie, może dlatego że nie mają wartości materialnej i nie przywiązuje się do nich już uwagi, no bo po co ? – przecież nie można tego sprzedać, zamienić, spieniężyć, zastawić.

20 listopada 2012 r. odbyła się ostatnia rozprawa przed Sądem Okręgowym w Łodzi w sprawie Pana Dariusza Lenarta oraz Tomasza S. – zakończona przemową prokuratora oraz obrońców oskarżonych, a sama publikacja wyroku odroczona z uwagi na „zawiłości prawne” do dnia 26 listopada 2012 r.

Konfrontacja zeznań jednego ze świadków (doprowadzonego z Aresztu Śledczego) wraz z zeznaniami Agnieszki K. była nieudana – oczywiście procedura

przeprowadzenia konfrontacji zgodna z „wszelkimi kodeksami”, co tak błyszczały na piedestale stołu Wysokiego Sądu, ale ich wynik już nie.

 

No bo jak nazwać jej „NIE, bzdurą jest to co on mówi” i jego „NIE, to ona kłamie !, podtrzymuje swoje zeznania” – a przecież „ta ONA” to główny świadek, który

kilkakrotnie zmienił zeznania zaledwie w ciągu kilku godzin ONA mówiła że wie, kto to zrobił ale jak powie to grozili jej że wyleją na nią kwas, a właściwie – ponoć

nie czytała swoich zeznań w postępowaniu przygotowawczym ( ONA podpisywać się umie, i to jest najważniejsze dla panów policjantów – a co w protokołach napisane – to już tylko wie wysłużona maszyna PC często z wątpliwym pod względem licencji oprogramowaniem ).

 

Oczywiście, nasze prawo przewiduje po każdym przesłuchaniu świadków – możliwość zadawania pytań przez obrońców, oskarżonych i na końcu przez prokuratora. Obrońcy mieli pytania, ale ściśle łączyli je ze sprawą i zeznaniami świadków, a prokurator do tego świadka co został doprowadzony z aresztu miał praktycznie jedno pytanie – „a za co Pan przebywa w areszcie śledczym ?”. Czyli – jak jesteś o coś podejrzany, to automatycznie – najwyraźniej zdaniem prokuratora – to co mówisz pod przysięgą – nie ma żadnej wartości.

 

A po konfrontacji, no cóż sąd oddalił kilka wniosków dowodowych oskarżonego, bo jak sam stwierdził „nie były one istotne dla sprawy”.

 

 

Wygłoszone mowy końcowe były naprawdę imponujące, zarówno obrońców oskarżonych jak i samych oskarżonych ( oczywiście nie muszę opisywać jakie to są przeżycia widząc najbliższą rodzinę na sali rozpraw, łzy rodziców, cierpienie, strach ).

 

W tej sprawie wszystkie przeprowadzone dowody, budziły wątpliwości:

 

  • brak śladów materiału genetycznego na ubraniach oskarżonych

  •  

  • kilkakrotnie zmieniane zeznania Agnieszki K. – kluczowego świadka, który widział „zdarzenie”

 

  • monitoring potwierdzający zeznania oskarżonych

  • opinia biegłego wydana na korzyść oskarżonych

  • i wiele innych.

  •  

  

A już nawiązując do monitoringu – w mowie końcowej oskarżony Tomasz S. zapytał prokuratora wprost:

 

Czy Pan prokurator oddalał wnioski dowodowe z nagrań monitoringu, bo oglądał Pan wcześniej nagrania i widział Pan że nie pójdzie po pana myśli ?

 

Dlaczego Pan prokurator nie zbadał wszystkich okoliczności, tylko ślepo wierzył w nasza winę ? I tylko na tej podstawie wniósł Pan akt oskarżenia !

 

A na końcu oskarżony poddał pod wątpliwość fakt rzekomego pobicia ze skutkiem śmiertelnym, Wcale nie musiało dość do pobicia, pokrzywdzony denat mógł się

przewrócić – obrażenia, które doznał denat nie mają takiego charakteru. I nie była to opinia oskarżonego, lecz… opinia biegłego sądowego, znajdująca się w aktach sprawy.

 

 

Nie wolno zapominać o zasadzie wyrażonej w art. 5 kodeksu postępowania karnego.

 

Nie dające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego” – ta zasada nie wymaga komentarza.

 

Przemówienie prokuratora imponowało ale tylko jego pewnością co do orzeczenia surowej kary. Wygłosił swoją mowę, a generalnie rzecz biorąc to wyczytał ją,

stojąc i chyląc co chwilę głowę do już przygotowanych wcześniej kartek, „Wnoszę o uznanie oskarżonych winnych zarzucanego im czynu. Wnoszę dla obu oskarżonych po 8 lat pozbawienia wolności, gdyż żaden dowód nie podważył tezy w akcie oskarżenia.”

 

 

Czy naprawdę żaden dowód panie prokuratorze, a może zbyt wygórowana ambicja nie pozwala na zachowanie odrobinę moralności ?

 

A totalizator sądowy chociaż niezalegalizowany ustawą, to jednak gdzieś losowanie trwa, tyle że nie gramy numerkami a cyframi, które oznaczają w tym przypadku wymiar pozbawienia wolności.

 

Poniżej moje przewidywania totalizatora sądowego:

 

– I –

 

1,5 roku tymczasowego aresztowania obu oskarżonych ( na dzień 20.11.2012 ) zakończony uniewinnieniem może spowodować odszkodowaniem z tytułu niesłusznego aresztu, a przede wszystkim popsuć statystykę prokuratorowi.

 

– II –

 

Sąd Rejonowy skaże oskarżonych na 5 lat pozbawienia wolności, Sąd Apelacyjny wspaniałomyślnie obniży do 3 lat – ( do czasu wniesienia apelacji, wyznaczenia terminu rozprawy miną 3 lata tymczasowego aresztu ) – tymczasowy areszt zostanie obu oskarżonym zaliczony na poczet wyroku i Panowie opuszczą ul. Smutną w Łodzi bez możliwości dochodzenia odszkodowania, bo przecież i zostali skazani, odbyli swoją karę i wyszli na wolność – Wymiar Sprawiedliwości nie skompromituje się, zaoszczędzi na swoich ewentualnych błędach, a obaj Panowie będą się cieszyć wolnością.

 

Dlatego apeluje do Sędziego o bezstronną, sprawiedliwą ocenę zebranego materiału dowodowego, a wszelkie wątpliwości aby Wysoki Sąd rozstrzygnął na korzyść oskarżonych, zgodnie z zasadą wyrażoną w art. 5 k.p.k.

 

 

Godność ludzka i czyste sumienie jest jednym z największych darów każdego człowieka.

 

Mam nadzieję, iż Wysoki Sąd o tym nie zapomni.

 

OGŁOSZENIE WYROKU: 26 LISTOPADA 2012 R. , GODZ: 9:00 – SĄD OKRĘGOWY w ŁODZI

 

Maciej Lisowski

Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA

 

W nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie –

funkcjonariusze policji i prokuratorzy poszli na łatwiznę ?

 

– ciąg dalszy sprawy

 

 

W nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. Tymi słowami zaczynał się pierwszy artykuł interwencji Fundacji Lex Nostra w sprawie Dariusza Lenarta ( zamieszczony poniżej ), oskarżonego o zabójstwo człowieka. Jak informowaliśmy na naszej stronie internetowej, niecały miesiąc temu, odbyła się rozprawa przed Sądem Okręgowym w Łodzi, która miała doprowadzić do ustalenia tego, co naprawdę wydarzyło się czerwcowej nocy w Głownie.

 

Na początku, należy jednak przypomnieć kilka kwestii, które ukazują niekompetencje Prokuratury Rejonowej w Zgierzu oraz funkcjonariuszy policji, których przerosły trzy zdarzenia jednej nocy. Co więcej, podejrzani, poszkodowani oraz świadkowie byli w stanie upojenia alkoholowego, co ma znaczący wpływ na ich pamięć, wiarygodność, a szczególnie stabilność zeznań. A zatem zastanawia nas fakt, na jakiej podstawie zostały przyjęte za pewniki kwestie zupełnie nie mające potwierdzenia w rzeczywistości ?

 

Dariusz Lenart oraz Tomasz S., przyznają się do uczestnictwa w bójce na Placu Wolności oraz pobiciu przez Norberta W. ps.,,Guma”, który katował oskarżonego Dariusza Lenarta m.in. młotkiem, odpowiadając tym samym na zdemolowanie jego samochodu. Zarówno kuriozalne wydaje się stwierdzenie Prokuratury oraz Policji, że oskarżeni byli uczestnikami trzeciej bójki, jedynie bazując na tym, że kupowali alkohol w sklepie znajdującym się w pobliżu miejsca zdarzenia.

 

Według funkcjonariuszy Policji oczywiste jest postawienie znaku równości między zabójstwem a zakupami. Według nas elementy układanki zaczynają do siebie pasować, gdy weźmiemy po uwagę kto jest właścicielem sklepu. A mianowicie jest nim wyżej wspomniany ,,Guma”, którego kontakty z funkcjonariuszami miejscowej Policji – jak twierdzą mieszkańcy – wykraczają poza kwestie służbowe.

 

Na rozprawie przed Sądem Okręgowym w Łodzi zeznawało ośmiu świadków, między innymi Anna L., matka oskarżonego, funkcjonariusze policji oraz jedyny bezpośredni świadek zdarzenia – Agnieszka K.

 

Szczególnie ciekawe były stwierdzenia policjantów, którzy ogłosili, że nie pamiętają dokładnie tamtego okresu, tłumacząc się nadmiarem spraw… ( to tak często tam „biją” ? ). Wezwano ich w celu konfrontacji ich słów ze słowami Agnieszki K., która twierdziła, że protokół z przesłuchania nie był zgodny z jej zeznaniami. W tym miejscu należy wspomnieć, że Agnieszka K. kilkakrotnie zmieniała wersję przebiegu wydarzeń. Funkcjonariusze potwierdzili jednogłośnie, że podczas składania zeznań świadek był trzeźwy, mimo wcześniejszej kilkudniowej libacji alkoholowej. A zatem trudno znaleźć odpowiedź na pytanie czyje zeznania są bardziej wiarygodne: funkcjonariuszy czy Agnieszki K. ?

 

Świadkowie zeznają, że podejrzani powinni być również młodzi mężczyźni, z których jeden był winien pieniądze poszkodowanemu. Z opisu wyglądu mężczyzn, wykazanym przez Agnieszkę K., wynika, że zabójstwa nie dokonali obecnie oskarżeni. Ponadto na korzyść Dariusz Lenart wpływają nagrania z monitoringu, które nie potwierdzają kto dokonał przestępstwa, ale wykazują, że oskarżony udał się w innym kierunku, niż wskazany przez świadka sprawca. Z tego wynika, że Prokuratura idzie na łatwiznę skazując niewinnych na podstawie domniemań, uciekając od prowadzenia rzetelnego, ale trudnego i wymagającego śledztwa.

 

Zakwestionować można również niezależność i niezawisłość Sądu Okręgowego w Łodzi, który mimo wcześniejszych wniosków obrońcy Dariusza L., nie dopuścił dowodu w postaci nagrań audio, które wskazują, że sprawcą był wierzyciel ofiary – Krzysztof B.

 

Pomimo, iż oskarżeni podczas rozprawy dokładnie opisywali bójkę mającą miejsce na Placu Wolności, to jednak nie dopuszczono wniosku o przesłuchanie świadków tamtego zdarzenia. Nasuwa się pytanie: dlaczego ? Czy wyrok już zapadł, a rozprawa jest tylko formalnością ?

 

W świetle opisywanych zdarzeń trudno wyjaśnić co tak naprawdę wydarzyło się tamtej nocy, gdyż bohaterem opisywanych zdarzeń był alkohol. W związku ze stanem nietrzeźwości wszystkich osób zaangażowanych w nocne wydarzenia, trudno przyjąć ich zeznania za źródło prawdy. Szczególnie razi sposób postępowania funkcjonariuszy policji oraz Prokuratury, którzy paradoksalnie, nie wykazali się „trzeźwym podejściem”, dopuszczając do wielu zaniedbań, których wynikiem są narastające niejasności.

 

Nie można jednak zapominać, że od kilku miesięcy w areszcie przebywają ludzie, którzy zostali – na co wszystko wskazuje – oskarżeni na podstawie zbiegu okoliczności. Brak profesjonalizmu ze strony policji oraz prokuratury doprowadził do zrujnowania życia oskarżonych i ich rodzin.

 

Za naszym pośrednictwem rodzina Dariusza Lenarta chciała serdecznie podziękować przyjaciołom syna za wsparcie duchowe i za psychiczne wspieranie go na sali sądowej.

 

Areszt został przedłużony do 28 listopada 2012 roku. 

 

          

Fundacja LEX NOSTRA i rodzina zaprasza na rozprawę w charakterze publiczności – „wstęp wolny” !

           

 

Joanna Regent

           

prawnik Fundacji LEX NOSTRA – członek Rady Fundacji

           

           

współpraca:

           

Monika Kryk

 

 

Opis sprawy:

 

W miasteczku Głowno w łódzkiem oskarżono o pobicie ze skutkiem śmiertelnym Dariusza Lenarta, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie…

 

Został oskarżony o czyn, którego – jak wszyscy znający sprawę twierdzą – nie popełnił.

 

Czerwcowej nocy z niedzieli na poniedziałek w Głownie równolegle miały miejsce dwa zdarzenia, właściwie dwa pobicia: pierwsze nad jeziorem w wyniku którego zmarł Krzysztof B., oraz drugie na Placu Wolności – z udziałem Dariusza Lenarta.

 

Było jeszcze w Głownie tej samej nocy trzecie pobicie, które to było efektem wandalizmu Dariusza Lenarta oraz Tomasz S., którzy rozbili lusterka w samochodzie Norberta W. ps. „Guma”. Powód był prozaiczny – „Guma” miał jakiś uraz do Dariusza Lenarta i na każdym kroku dość nieelegancko o tym p. Dariuszowi przypominał.

 

„Guma” szybko odszukał Dariusza Lenarta i sam wymierzył sprawiedliwość – m.in. przy pomocy sporej wielkości młotka… nie oszczędzał nawet głowy, bo widać uznał, że jeśli ktoś w Głownie rozbija mu w samochodzie lusterka, to najwyraźniej i tak pozbawiony jest rozumu.

 

Lokalni policjanci mieli więc trzy pobicia w ciągu jednej nocy – zatem przystąpili do działania…

 

Najszybciej stróże prawa „załatwili” sprawę aktu zemsty na lusterkach samochodowych. W efekcie zapewne wnikliwie przeprowadzonego śledztwa Prokuratura Rejonowa w Zgierzu umorzyła postępowanie w sprawie pobicia młotkiem Dariusza Lenarta przez Norberta W. ps. „Guma”, przywłaszczenia pieniędzy oraz kluczyków do samochodu p. Dariusza. Umorzenie nastąpiło wobec „braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu”. A że kluczyki od Hondy należącej do Dariusza Lenarta znaleziono później w samochodzie „Gumy” ( oczywiście BMW ), to już dla stróży prawa zapewne był szczegół…

 

Drugie „pobicie” – tym razem na Placu Wolności – miało miejsce tej samej nocy. Dariusz Lenart, który też w nim uczestniczył, sam przyznał się do szarpaniny, w wyniku której – jak się później okazało – nikt nie ucierpiał. Co więcej… o tym zdarzeniu policjanci dowiedzieli się od samego Dariusza Lenarta, ale o tym za chwilę…

 

Trzecie pobicie – ze skutkiem śmiertelnym – miało miejsce przy lokalnym jeziorze.

Głowno nie jest metropolią, więc gdy – z nagrań monitoringu – okazało się, iż Dariusz Lenart znajdował się tej nocy niedaleko miejsca śmiertelnego pobicia Krzysztofa B., ( kupował w sklepie alkohol ) lokalna policja nie natrudziła się zbytnio, by wytypować sprawcę, w właściwie sprawców wspólnego zakupu alkoholu w sklepie spożywczym – Dariusza Lenarta i Tomasza S.

 

Oczywiście, sklep spożywczy należy do wspomnianego już „Gumy”, a on sam ma – jak donoszą lokalne wiewiórki – dobre kontakty z miejscowymi funkcjonariuszami.

 

Wzięli więc w obroty Dariusza Lenarta, który od razu przyznał się do udziału w przepychance na Pl. Wolności, choć przysięgał, iż podczas niej nikt nie ucierpiał.

Ale by zapewne ułatwić sobie pracę, policjanci, a później Prokuratura Rejonowa w Zgierzu przyznanie się p. Dariusza do udziału w przepychance na Pl. Wolności uznały jako przyznanie się do winy w sprawie śmiertelnego pobicia przy jeziorze…

 

Tak więc policjanci wcisnęli do podpisu Dariuszowi Lenartowi, który ledwo trzymał się na nogach z uwagi na zawroty głowy protokół, gdzie przyznał się on do udziału w bójce podczas tragicznej nocy… W protokole tylko nie sprecyzowano dokładnie w której bójce…

 

Wszyscy uczestnicy opisanych zdarzeń byli pod wpływem alkoholu…

 

Agnieszka K. – bezpośredni i jedyny świadek pobicia nad jeziorem będąc w stanie upojenia alkoholowego, na okazaniu na komendzie w Głownie „rozpoznała” sprawców, jak później mówiła w Głownie, „z powodu obawy przed jej aresztowaniem, bo nic, a nic nie pamiętała…”

 

Dla „lepszego przypomnienia” – według świadka – funkcjonariusze policji pokazali Agnieszce K. nagrania z monitoringu ze sklepu spożywczego jeszcze przed okazaniem jej potencjalnych oskarżonych.

 

Warto pamiętać, iż Agnieszka K. w czasie zdarzenia spożywała alkohol nieprzerwalnie od kilku dni. Być może dlatego jedyny świadek oskarżenia co chwilę zmieniała później swoje zeznania, także przed Sądem.

 

I tak – podczas pierwszego przesłuchania dokładnie opisała, jak byli ubrani sprawcy, twierdząc, że „sprawca nr 1 był ubrany w spodnie jeansowe i jasną czapkę bejsbolówkę” oraz „bluzę na suwak koloru ciemnego”. Kilka godzin później podczas przesłuchania podała jednak całkiem inny opis ubioru sprawców: „sprawca nr 1 miał mieć na sobie bluzę z kapturem koloru jasnego”.

 

Dariusz Lenart w chwili zdarzenia był ubrany w spodnie dresowe, a nie jeansowe, co chyba można by zauważyć bez specjalnej wiedzy o krawiectwie…

 

Mimo braku wyraźnych dowodów w sprawie oraz niespójnych zeznań Agnieszki K. policjanci z komendy w Głownie wersji raz obranej za nic nie chcieli zmienić i … dali wiarę jej twierdzeniom.

 

Nieoficjalnie, poza salą rozpraw Pani Agnieszka K. rzekomo miała też stwierdzić, że „lepiej wskazać na kogoś, kogo się nie zna, niż na ekipę z ul. Sikorskiego”, która według lokalnych plotek dokonała śmiertelnego pobicia Krzysztofa B., rzekomo za jego długi.

 

Wnioski z opinii biegłej, która dokonała sekcji zwłok Krzysztofa B. przewiduje inny scenariusz śmierci, w którym denat na skutek samoistnego upadku spowodowanego stanem wyjątkowo mocnego upojenia alkoholowego odniósł obrażenia, które bezpośrednio były przyczyną jego śmierci.

 

Chyba nikogo już nie zdziwi, fakt, iż funkcjonariusze prowadzący postępowanie w tej sprawie nie przeprowadzili szeregu czynności dowodowych takich jak zabezpieczenie taśm monitoringu innych miejsc, analizy genetycznej odzieży. Innymi słowy Prokuratura Rejonowa w Zgierzu oraz funkcjonariusze KP w Głownie nie dysponowali żadnymi dowodami, prócz zeznań Agnieszki K., które potwierdziłyby zarzuty stawiane Dariuszowi Lenartowi.

 

Pomimo to Sąd Okręgowy w Łodzi zastosował tymczasowe aresztowanie wobec Dariusza Lenarta.

 

Zgodnie z kodeksem karnym oskarżonemu grozi mu od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności.

 

Sprawę prowadzi Sąd Okręgowy w Łodzi – sygn. akt 2 Ds. 12/12.

 

Zapraszam wszystkich chętnych na rozprawę ( terminy będą podawane na naszej stronie ), ponoć zeznania składane przez świadków są wyjątkowo komiczne.

 

I zapewne tylko Dariuszowi Lenartowi i Tomaszowi S. nie jest do śmiechu…

 

 

Maciej Lisowski

 

Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA