O próbach zniszczenia Fundacji i mnie samego pisałem już wielokrotnie. Pisałem również kto za tym stoi. Nie chcę wracać do tematu, ale wobec ostatnich wydarzeń nie można przejść obojętnie, bo w swojej nienawiści i zacietrzewieniu Leszek Bubel posunął się już za daleko: zmanipulował, wystraszył i wykorzystał młodą prawniczkę – łamiąc jej przy tym życie.
Było już szkalowanie mnie w Internecie, donosy do prokuratury, rozsiewanie wśród moich znajomych i przyjaciół oraz przyjaciół i podopiecznych Fundacji kłamliwych, oszczerczych plotek. Były próby zniszczenia wizerunku zarówno mnie samego, jak i Fundacji LEX NOSTRA, którą wprawdzie założyłem i do dziś prowadzę, ale której obecny kształt i działania są wysiłkiem rzeszy zaangażowanych osób – począwszy od tych, którzy wspierają nas duchem, poprzez dobroczyńców, sponsorów i partnerów, na wolontariuszach, współpracownikach i pracownikach skończywszy.
Wszystko to trudno zrozumieć i jeszcze trudniej przejść wobec tych wydarzeń obojętnie. Tym razem jednak Leszek „Prezydent” Bubel posunął się za daleko. Chcąc zniszczyć Fundację i mnie przy pomocy bezczelnej manipulacji złamał życie i karierę ambitnej przyszłej prawniczki.
Joannę Regent znam od 2009 r. Niezależnie od spraw osobistych, Joanna razem ze mną i całym zespołem Fundacji pomagała naszym podopiecznym walczyć z niekompetencją i złą wolą urzędników, ze skutkami złego prawa i brutalnego systemu. Z wieloma sukcesami.
Niedługo ma zdawać ostatni egzamin, po który mogłaby prowadzić pełną, samodzielną praktykę. Czy tak się stanie? Dzięki wysiłkom Bubla lata nauki i pracy, lata przeszłych doświadczeń i cała zawodowa przyszłość Joanny została zagrożona.
19. stycznia Joanna otrzymała zawiadomienie z Okręgowej Izby Radców Prawnych w Białymstoku o złożonym przez Bubla donosie oraz wezwanie do Prokuratury dla Warszawy-Śródmieścia również wynikające z jego donosu. „Prezydent” już od dawna próbuje „podchodzić” osoby z mojego najbliższego otoczenia oraz związane z Fundacją, ale jeśli nie uda mu się nawiązać z nimi „porozumienia”, automatycznie stają się jego wrogami.
Natychmiast też pojawił się ktoś „życzliwy”, kto zorganizował spotkanie Joanny z Bublem. Joanna napisał mi w pożegnalnym mailu, że „(…) ten ktoś zorganizował spotkanie i zaciągnął mnie do niego. Nie moim zamiarem było iść do niego (…) tylko żeby dał mi spokój” – to słowa Joanny. Ale „Prezydent” cynicznie wykorzystał strach i załamanie młodej kobiety stojącej u progu najważniejszego egzaminu w jej zawodowym życiu: „(…) Na spotkaniu Bubel kazał mi zeznawać przeciwko Tobie, zaczął wrzeszczeć, że Ciebie bronię (…) złożyłam zawiadomienie do prokuratury, że mnie zmuszał do zeznawania przeciwko Tobie”.
Leszek Bubel złamał prawo: zmanipulował i zastraszył moją najbliższą współpracownicę i wieloletnią przyjaciółkę po to, by wymusić na niej zeznania przeciwko mnie i Fundacji oraz zmusić do złamania elementarnych zasad etyki obowiązującej każdego prawnika – co stawia pod poważnym znakiem zapytania całą jej przyszłą karierę zawodową. Joanna jest załamana. Leszek Bubel w desperackiej próbie zniszczenia Fundacji posunął się o wiele za daleko.
Nie wiem co jeszcze mogę napisać. To, co zrobił Bubel, nie ma nic wspólnego z człowieczeństwem. Brakuje mi słów.
Nie będę, panie Bubel, pikietował pod pańskimi oknami, nie będę wulgarnie opluwał pana na forum publicznym – tak, jak robi to pan wobec mnie. Obiecuję jednak, że nie spocznę dopóki w świetle prawa nie odpowie pan za swoje czyny ponosząc najwyższe możliwe konsekwencje.
Maciej Lisowski
Przeczytaj również: