Przerzucanie „pałeczki”

 

Przypisanie sobie sukcesu przychodzi nam niezwykle łatwo. Zdecydowanie gorzej jest z przyznaniem się do błędu, czy nieudanego działania. Właśnie o tym na własnej skórze przekonała się firma Forposta, która już od kilku lat próbuje odzyskać swoje bezprawnie utracone pieniądze. Jej przeciwnikiem jest reprezentant – można by rzec – górnej póki, jednak i ten aspekt niczego nie zmienia. Bo przecież zawsze lepiej jest przerzucać winę niż wziąć za nią odpowiedzialność.

Wielka szansa, duży przetarg i olbrzymie pieniądze. Szansa, którą nie tylko można, ale trzeba wykorzystać. A w związku z tym ciężka praca, zajmująca poza dniami, również noce. Wreszcie rozstrzygnięcie i tak bardzo upragniona wygrana. Wybrana przetargu, który był celem dla wszystkich. Lecz niejednokrotnie szczęście bywa ulotne, tak jak miało to miejsce i w tym przypadku. A mianowicie okazało się, że wykwalifikowani specjaliści Skarbu Państwa stworzyli wadliwe przepisy, na które powołał się Zamawiający i w konsekwencji wykluczył firmę z przetargu. Firmę, która chwilę wcześniej w sposób sprawiedliwy, a co więcej na jasnych i przejrzystych zasadach go wygrała. A to jedynie wierzchołek góry lodowej.

Jeden przepis – podwójne skutki

Błąd specjalistów w jednej ustawie doprowadził do nie jednej, lecz wielu konsekwencji, które bądź co bądź odcisnęły swe piętno na firmie Forposta. Pierwszy raz miało to miejsce, gdy w wyniku przetargów publicznych, w których to oferta ForPosty wygrała, dzięki złożeniu najkorzystniejszej oferty. Jak się jednak później okazało, nie wszystkim ogłoszony wynik mówiąc delikatnie przypadł do gustu, a przynajmniej na pierwszy rzut oka tak to wyglądało. Dokładnie rzecz ujmując, przedstawiciele Zamawiającego zastosowali przepis, który de facto okazało się niezgodny z prawem wspólnotowym, tj.  art. 24 ust. 1 pkt 1a Prawa zamówień publicznych. W związku z tym, ForPosta nie była w stanie zrealizować wygranego przetargu, ponieważ nim podjęła jakiekolwiek działania została przez Zamawiającego całkowicie wyeliminowana z jakiejkolwiek działalności. Z kolei drugim, jednak bardzo kosztownym skutkiem, który ponownie wyrządził nie kto inny, jak błędny artykuł ustawy był fakt, że pokrzywdzone przedsiębiorstwo nie mogło brać udziału w innych, kolejnych przetargach publicznych do końca 2012 roku włącznie. W wyniku tychże nieprawidłowości w ustawie polskiej ForPosta straciła ogromne sumy pieniędzy, o czym chyba nie trzeba wspominać.

Feralne pismo, czyli kilka słów o tym DLACZEGO

W dniu 21 lipca 2011 roku wnioskodawca otrzymał od Zamawiającego zawiadomienie o unieważnieniu postępowania w ramach przetargu nieograniczonego pt. „Doręczanie paczek pocztowych krajowych i zagranicznych, paczek pocztowych Plus, przesyłek pohraniowych, paczek pocztowych przyjmowanych na warunkach szczególnych”. W wyjaśnieniu jako kluczowy argument podano okoliczność, iż postępowanie obarczone jest niemożliwą do usunięcia wadą. Ową wspomnianą wadą był przepis mówiący o tym, że z postępowania o udzielenie zamówienia wyklucza się wykonawców, z którymi dany Zamawiający rozwiązał, wypowiedział albo odstąpił od umowy w sprawie zamówienia publicznego z winy wykonawcy w okresie 3 lat przed wszczęciem postępowania, a wartość niezrealizowanego zamówienia wyniosła co najmniej 5% wartości umowy. Zawiłe i trudne do zrozumienia dla przeciętnego Kowalskiego, jednak konieczne do przytoczenia, aby uzmysłowić o co tak naprawdę chodziło. Czytając dalej ów feralne pismo znajdujemy wymienienie trzech umów, które to właśnie zostały rozwiązane. Dwie z nich datują się na 2008 rok, natomiast jedna na 2010 rok. W oczach Zamawiającego ten przepis automatycznie zdecydował o wykluczeniu Forposty z przetargu, a także z udziału w innych, kolejnych postępowaniach.

Rozpoczęcie działania

27 lipca 2011 roku Forposta złożyła odwołanie do Prezesa Krajowej Izby Odwoławczej, zarzucając w szczególności niezgodność przepisu prawa zamówień publicznych z powołanymi w odwołaniu przepisami prawa wspólnotowego. Na wyrok trzeba było czekać ponad rok, jednak ostatecznie 9 stycznia 2013 roku Krajowa Izba Odwoławcza uwzględniła odwołanie, nakazując Zamawiającemu przywrócenie postępowania dla dwóch zadań. W ramach wyjaśnienia należy wspomnieć, że izba nie odniosła się do pozostałych zadań wyłącznie z uwagi na fakt, że okres ich wykonywania już minął lub minie zanim Zamawiający będzie w stanie zawrzeć umowę. Tym samym warto podkreślić, że izba uznała ów przepis prawa zamówień publicznych, który był sprawcą wszystkich problemów Forposty, w jego ustawowym brzmieniu jako niezgodny z prawem unijnym. To właśnie przez przestrzeganie błędnego artykułu ustawy firma nie mogła brać udziału w kolejnych postępowaniach, co spowodowało ogromne problemy finansowe, ponieważ to właśnie współpraca z Zamawiającym była głównym źródłem dochodów przedsiębiorstwa. W wyniku powyższych zdarzeń Zamawiający przy ogłoszonym wyroku i kierując się wytycznymi Trybunału Sprawiedliwości z 13 grudnia 2012 roku przywrócił, a co istotne również wybrał ofertę Forposty jako najkorzystniejszą. W związku z tym, firmie należy się odszkodowanie ze strony Skarbu Państwa za szkody powstałe w wyniku błędów legislacyjnych. Szkody, które nie powstałyby bez niezgodnego z prawem działania organu państwowego.

Ciąg dalszy walki o swoje

W związku z powyższym, zarówno prezes firmy, jak i jego pracownicy, postanowili ubiegać się o odszkodowanie. W konsekwencji 31 stycznia 2017 roku złożyli oni już kolejny wniosek o zawezwanie do próby ugodowej ze Skarbem Państwa. Celem wniosku miały być dwie rzeczy, a mianowicie zawezwanie przeciwnika do zawarcia ugody, co jest równoznaczne z zapłatą 3 797 973,97 zł oraz wyznaczenie daty tegoż posiedzenia, na którym to dojdzie do zapłaty, tj. odszkodowania. Uprzedzając jakiekolwiek pytania, czy wątpliwości dotyczących wysokości przedstawionej kwoty, warto mieć na uwadze, że nie była ona – mówiąc potocznie – wymyślona, czy też „podana z kosmosu”, lecz dokładnie wyliczona i mająca faktyczne argumenty. Pierwsza jej część, tj. 3 315 113,58 zł to iloczyn średniej skuteczności wygrywania przetargów, który wynosił 47,13%, ilości paczek przewidzianych w ramach postępowań do doręczenia oraz marży na każdej z niedoręczonych paczek w wysokości 1,04 zł. Wszystkie obliczenia zostały wykonane przez biegłego rewidenta. Natomiast drugą kwotą jest 482 860,39 zł, co jest równoznaczne z sumą wyliczoną jako zysk z tytułu ilości paczek przeznaczonych do doręczenia w rejonie Śląska i Szczecina, czyli paczek, które miały zostać doręczone w ramach wygranego przetargu.

Konsekwencje, których nie można nie dostrzec

Nie każdy Polak ma świadomość, że brak implementacji, czy też nieprawidłowa implementacja dyrektywy przez dane państwo członkowskie może nieść za sobą poważne konsekwencje, dlatego sądzę, że konieczne jest tu kilka słów wyjaśnienia. Pierwszą z nich jest możliwość wszczęcia postępowania w sprawie naruszenia Traktatu przeciwko państwu członkowskiemu przez komisję lub inne państwo. Kolejną jest fakt, iż po upływie terminu implementacji dyrektywa może być bezpośrednio skuteczna. Zatem tłumacząc z polskiego na nasze oznacza to, że osoba fizyczna lub prawna będzie mogła powoływać się na postanowienia dyrektywy w postępowaniu przeciwko państwu członkowskiemu lub jego organom. Jeśli natomiast przepisy dyrektywy nie mogą być bezpośrednio skuteczne, to odpowiednie regulacje krajowe, nawet jeżeli nie zostały wydane w celu jej implementacji, należy interpretować „zgodnie” z tą dyrektywą, czyli tak, by rozstrzygnięcie sądu krajowego było jak najbliższe przewidzianemu w dyrektywie zamysłowi. Natomiast ostatnim rezultatem owego niedopatrzenia przez Skarb Państwa jest przysługujące osobie fizycznej lub prawnej roszczenie odszkodowawcze wobec państwa, jeżeli firma poniosła szkodę wskutek braku lub nieprawidłowej implementacji dyrektywy. Dokładnie ostatnia konsekwencja stała się faktem, gdyż Forposta skorzystała z takiej możliwości i postanowiła wprowadzić ją w życie.

Przedstawiciele Skarbu Państwa w popłochu

Nie trzeba chyba podkreślać, że w wyniku roszczenia odszkodowawczego Skarb Państwa znalazł się – mówiąc delikatnie – w popłochu. A ponieważ w procesie tworzenia wadliwej normy uczestniczyli różni przedstawiciele Skarbu Państwa, jak łatwo się domyśleć zawezwano do sprawy m.in. Ministra Skarbu Państwa. Dodatkowo wezwanie dostał także Minister Spraw Zagranicznych, Minister Transportu Budownictwa i Gospodarki, Minister Administracji i Cyfryzacji oraz Marszałek Sejmu i Senatu przy obecności głowy państwa, czyli Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Podstawą do podjęcia takich, a nie innych kroków, tj. zawezwania praktycznie całego rządu była postawa poszczególnych organów państwowych. Nie byłabym sobą, gdybym nie zwróciła uwagę na fakt, że wezwanie do odszkodowania, o którym wspomniałam powyżej, nie było w tej sytuacji pierwszym. Pismem z dnia 16 sierpnia 2013r. zwracano się już do Ministra Skarbu Państwa z prośbą o dobrowolną zapłatę odszkodowania z tytułu utraconych korzyści. Jaka była odpowiedź? Okazało się, że żadna, ponieważ Minister uznał, że rozwiązaniem będzie przekazywanie sobie przysłowiowej „pałeczki”, a tym samym przerzucanie winy z jednej osoby na drugą. Przepraszam za swoją dosadność, jednak uważam, że nie można inaczej nazwać działania, które polega na przekazywaniu wspomnianego wezwania pomiędzy kolejnymi Ministrami i to przez dwa miesiące. Dokładnie prezentując bieg zdarzeń, Ministerstwo Skarbu Państwa przekazało sprawę do Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki, które kolejno przekazało pismo do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, ażeby ostatecznie stwierdzić, że właściwy w sprawie jest Minister Spraw Zagranicznych. Sami zainteresowani zapytani o owe czynności, argumentowali je przekierowywaniem sprawy zgodnie z kompetencjami poszczególnych osób. W takiej sytuacji myślę, że przedstawiony rozwój zdarzeń nie wymaga żadnego komentarza. Co więcej, wezwania o podobnej treści adresowane do Skarbu Państwa miały miejsce również 9 stycznia 2016r, czy też 22 grudnia 2016r. – także nie przynosząc żadnego rezultatu.

Jedyną odpowiedzią – brak odpowiedzi

Reasumując, przedstawiciele reprezentujący Skarb Państwa, jak dotąd nie są w stanie przedstawić żadnej merytorycznej odpowiedzi, w związku ze skierowanymi roszczeniami, w tym również ostatnim z 31 stycznia 2017r. Co więcej, wskazane organy nie są w stanie nawet ustalić podmiotu, który jest kompetentny, a tym samym odpowiedzialny w omawianej sprawie.

Oceniając sytuacje ze strony Forposty logicznym jest, że w takim stanie rzeczy niniejsze zawezwanie było w pełni uzasadnione, bowiem zmierza do polubownego załatwienia sprawy w zakresie roszczeń, które nigdy nie zostały zakwestionowane co do meritum, a stanowią wyłącznie podstawę sporów kompetencyjnych pomiędzy poszczególnymi przedstawicielami Skarbu Państwa. Czy zatem owe działanie można uznać za tzw. „grę na czas”? Może i można, tylko w podobnych sytuacjach, by uniknąć właśnie przerzucania przysłowiowej „pałeczki” to sąd ma obowiązek z urzędu określić właściwą jednostkę organizacyjną, która powinna reprezentować Skarb Państwa. Jednak w tym wypadku ani sąd, ani też konkretni przedstawiciele Skarbu Państwa nie są skłonni do wzięcia odpowiedzialności, czy też podjęcia koniecznych działań. Za to z ochotą wskazują jedynego – ich zdaniem – odpowiedzialnego za całe zamieszanie, czyli CZAS.

Mirela Krzyżak

Maciej Lisowski

Fundacja LEX NOSTRA