Szanowni Państwo
W ostatnim okresie spotykam się z wyraźnym natężeniem publikacji medialnych – zapewne inspirowanych przez służbę więzienną – „uświadamiających” społeczeństwo, iż osadzeni w jednostkach penitencjarnych ( także tymczasowo aresztowani, czyli osoby które zawsze mogą być uniewinnione ) mają zapewnioną lepszą opiekę lekarską niż osoby przebywające na wolności.
Teksty te obliczone są zapewne na społeczne spacyfikowanie osób osadzonych w jednostkach penitencjarnych i ich rodzin, które coraz częściej zaczynają głośno domagać się poszanowania zdrowia i życia.
Zwolenników teorii, że „osadzonych należy wysyłać do kamieniołomów i trzymać o chlebie i wodzie”, którzy zapewne zaraz podniosą krzyk co ten Lisowski bredzi, proszę tylko zanim to uczynią, by obejrzeli film „Układ Zamknięty” i publicznie oświadczyli, że ich zdaniem bohaterów tego filmu należało trzymać w areszcie „o chlebie i wodzie”.
Ktoś powie – odosobniony przypadek ? Nie – podobnych przypadków mamy tysiące. I pomimo faktu, iż już kilka lat temu organy Państwa Polskiego ukradły nam cześć dokumentów, my mamy solidną bazę faktów – tym razem dobrze zabezpieczoną…
Przypadki podobne do tego, gdy strażnik więzienny powiedział do tymczasowo aresztowanego niewygodnego, znanego adwokata, podczas gdy ten dostał nagłego rozległego zawału serca – cyt: „to zdychaj”, nie należą wcale do rzadkości… Adwokat ten został prawomocnie oczyszczony z wszelkich zarzutów, do zdrowia wraca bardzo powoli – do poprzedniej aktywności zawodowej – już nie wrócił.
Aby pokazać Państwu jak rzeczywiście wygląda funkcjonowanie służby zdrowia w jednostkach penitencjarnych posłużę się przykładem p. Marka Michalskiego, który został osadzony w jednostce penitencjarnej, gdyż spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym. P. Marek wcześniej nie miał żadnych konfliktów z prawem i styczności z wymiarem sprawiedliwości.
W wyniku wypadku p. Marek sam doznał poważnego uszczerbku na zdrowiu poprzez uszkodzenie stawu biodrowego.
Już po przyjęciu do aresztu p. Marek Michalski miał zleconą rehabilitacje nogi, co i tak nie rozwiązywało problemu, lecz przynajmniej nie pogłębiało schorzenia.
Okazało się jednak, iż Dyrektor ZK Tarnów pomimo posiadanej wiedzy o stanie zdrowia osadzonego, nie stosuje się do wymogów lekarza nauk medycznych. Przy pełnej świadomości o grożącym nieodwracalnym kalectwie p. Marka na Dyrektorze ZK Tarnów teoretycznie ( według litery prawa ) spoczywa nie tylko odpowiedzialność odszkodowawcza ale również karna, oraz dyscyplinarna. Jak poważnie p. Dyrektor i więzienna służba zdrowia traktuje te zagrożenia – zaraz Państwo przeczytacie…
Pomóc p. Markowi próbowała – mieszkająca na stałe w Wielkiej Brytanii – jego narzeczona, która kilkakrotnie przyleciała do Polski by spotkać się z Dyrektorem ZK Tarnów prosząc o taki drobiazg, jak przeniesienie osadzonego do ZK Nowy Sącz z uwagi na to że sama przebywa za granicą, a jedyną osobą która może odwiedzać skazanego jest jego własna matka – osoba starsza po wielu poważnych operacjach.
Dyrektor ZK nie tylko nie wyraził zgody na przeniesienie, ale również zagroził, iż osobiście postara się o wykreślenie jej z listy osób odwiedzających p. Marka, uzasadniając że jest „tylko konkubiną, a być konkubiną to jak być nikim”.
Dyrektor ZK ja widać ma w głębokim poważaniu jedno z głównych założeń tzw. resocjalizacji tj. podtrzymywanie kontaktów rodzinnych i światem zewnętrznym przez osadzonego, co ma na celu umożliwienie ponowne rozpoczęcie funkcjonowania w społeczeństwie ( po prostu: jak ma do kogo wracać – to wychodząc na wolność z kilkoma złotymi, nie pójdzie do sklepu kraść jedzenie ).
Dyrektorowi ZK Tarnów najwyraźniej jest obca prawna definicja osoby bliskiej, o której mowa w art. 115 kk, wypracowaną przez doktrynę oraz orzecznictwo SN „kategorię osób składających się na pojęcie osoby najbliższej, stanowi osoba pozostająca we wspólnym pożyciu. Najbardziej klasycznym ujęciem osoby bliskiej pozostającej we wspólnym pożyciu – uznaje się wyłącznie osoby pozostające w konkubinacie, tj. związku analogicznym do małżeństwa z tą różnicą, że pozbawionym legalnego węzła.”
Przykładem szykany zastosowanej wobec narzeczonej p. Marka i jej ojca ( był świeżo po ciężkiej operacji kręgosłupa ) jest fakt ponad godzinnego trzymania ich „na stojąco”, gdy oczekiwali na widzenie z p. Markiem. W tym czasie Dyrektor „uświadamiał” p. Marka, by wyperswadował on narzeczonej telefonowanie do Zakładu Karnego z pytaniami o jego sprawy.
Po 6 miesiącach p. Marek Michalski napisał wniosek o przerwę w wykonywaniu kary pozbawienia wolności z uwagi na ciężką chorobę uniemożliwiająca wykonanie tej kary do czasu ustania przeszkody. Za ciężką chorobę uznaje się taki stan skazanego, w którym umieszczenie go w zakładzie karnym może zagrażać życiu lub spowodować dla jego zdrowia poważne niebezpieczeństwo.
Marek Michalski został skierowany na prześwietlenie i skierowany na posiedzenie Wydziału Penitencjarnego Sądu Okręgowego, która odbyła się w dniu 20 kwietnia 2011 r. Sąd nie przychylił się do wniosku.
Po odmowie osadzony wystąpił z prośbą o udostępnienie jemu swoich zdjęć RTG w celu sporządzenia opinii przez ortopedę nie będącego zatrudnionym przez Zakład Karny. Decyzja Dyrektora ZK Tarnów w przedmiocie przekazania zdjęć RTG osobie zainteresowanej była zaskakująca. Według Dyrektora zdjęcia RTG są własnością Zakładu Karnego, a nie skazanego, dlatego odmawia udostępnienia zdjęć osadzonemu…
Dopiero po konsultacji z Rzecznikiem Praw Obywatelskich – który potwierdził, iż dokumentacja medyczna jest własnością skazanego ( tak jak każdego pacjenta ) i ma on prawo dostępu do kart medycznych. Oczywiście wbrew twierdzeniom Dyrektora ZK Tarnów – dokumentacja medyczna pacjenta nie należy do jednostki penitencjarnej, w której przebywa osadzony, ale do niego, a odmowa jej wydania jest oczywiście naruszeniem praw pacjenta.
Ostatecznie, p. Marek Michalski otrzymał zdjęcia RTG, które przekazał narzeczonej, aby ta skonsultowała się z lekarzem, który nie jest zatrudniony w jednostce penitencjarnej.
Lekarz jednoznacznie stwierdził, że żadne leki podawane skazanemu nie pomogą skutecznie zwalczyć dolegliwości, a jedyna metodą jest pilne wstawienie endoprotezy stawu biodrowego. Narzeczona uzgodniła też prywatną wizytę lekarską w ZK w celu przebadania p. Marka Michalskiego przez lekarza z listy biegłych sądowych z dziedziny ortopedii.
Na podstawie wydanej opinii osadzony złożył kolejny wniosek o przerwę w wykonaniu kary pozbawienia wolności na czas niezbędnej operacji. Sąd tym razem zwrócił się o powołaniu drugiego biegłego sądowego. Lekarz powołany przez sąd, stwierdził że operacja wstawienia endoprotezy jest zabiegiem planowanym i może być wykonana po opuszczeniu zakładu karnego.
Z uwagi na sprzeczność posiadanych opinii biegłych sądowych, sąd zadecydował o wydaniu jeszcze jednej opinii, a w tym celu powołał Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Opinia trzeciego lekarza P.R. wskazała, że wykonanie zabiegu wszczepienia endoprotezy nie gwarantuje ustania bólu. W związku z tym, sąd podjął decyzję i nie udzielił przerwy skazanemu.
Narzeczona nie mogąc się pogodzić z opinią trzeciego biegłego sądowego P.R., na własną rękę odnalazła go, i nieznacznie zmieniając okoliczności uszkodzenia stawu biodrowego przy pozostawieniu tych samych objawów jakie posiada p. Marek Michalski poprosiła, jako specjalistę w dziedzinie ortopedii o wydanie opinii. Oczywiście nie wspomniała ani słowem, iż opinia dotyczy osadzonego Marka Michalskiego.
W odpowiedzi otrzymała jednoznaczną odpowiedź, mianowicie że tylko zabieg pilny wstawienia endoprotezy spowoduje ustanie bólu i dolegliwości.
Nie jest zrozumiałe, dlaczego ten sam lekarz wydaje dwie odrębne opinie w jednej sprawie, jedną dla osoby pozostającej w warunkach zakładu karnego, a drugą dla osoby która „zgłasza się” do lekarza prywatnie – jako „wolny człowiek”.
Poświadczenie nieprawdy przez lekarza jest również nie tylko naruszeniem etyki zawodowej, ale także obarczone jest odpowiedzialnością karną.
Pan Marek Michalski również starał się o przedterminowe warunkowe zwolnienie z reszty kary, z racji spełnienia wszystkich przesłanek kodeksowych, niestety i tym razem sąd penitencjarny nie przychylił się do wniosku skazanego, gdyż szczególnie zaciekle oponowała Dyrekcja ZK Tarnów.
Pomimo, że nastąpiła znaczna progresja zmian zwyrodnieniowych i zaleca się jak najszybsze wykonanie endoprotezoplastyki, sądy nie widzą takiego problemu. Czy najwyraźniej właściwszym jest dla sądu by podatnicy płacili odszkodowanie za utratę zdrowia, niż wysłać p. Marka Michalskiego na jedną operację, która rozwiązałaby problem ?
Chyba, że kodeks karny przewiduję szczególną formę okrucieństwa poprzez trzymanie osadzonego w ciągłym bólu, jako formę resocjalizacji ? Pan Marek od pół roku porusza się wyłącznie o kulach, co w XIX wiecznym budynku nie jest łatwe.
Szanowni Państwo,
Poniżej przedstawiamy również cytaty listów wpływających do Fundacji LEX NOSTRA od osób przebywających w jednostkach penitencjarnych, aby pokazać Państwu jak naprawdę wygląda sytuacja niektórych osadzonych. Opisane sytuacje nie dotyczą oczywiście rzeczywistych bandytów ( funkcjonariusze po prostu obawiają się ich kolegów pozostających na wolności ) lecz „pospolitych” osadzonych, z na których można bezkarnie odreagować codzienny stres ( pisałem już o tym w sprawie p. Łukasza Biedy ).
A oto cytaty z listów osadzonych:
„Wyprowadzili mnie do izolatki, założyli worek na głowę i tam zdjęli ubrania i kazali mi sikać jak baba(…), poniżając mnie i śmiejąc się z mojej niepełnosprawności” – Mirosław K., obecnie przebywający w jednostce penitencjarnej
„Otrzymałem pościel , która była zaplamiona krwią, kiedy zwróciłem się do dyżurnego, aby wymienili mi pościel, powiedzieli że mogę spać na podłodze” – Kamil W., obecnie przebywający w jednostce penitencjarnej
„Kiedy poprosiłem o dentystę, otrzymałem po czterech tygodniach lek przeciwbólowy, dopiero po pisemnych prośbach do Dyrektora Zakładu Karnego otrzymałem zezwolenie na wizytę u dentysty, niestety stan był tak poważny że dentysta musiała mi usunąć trzy zęby” – Grzegorz G., obecnie przebywający w jednostce penitencjarnej
Podobnych przypadków mamy udokumentowanych setki.
Szanowni Państwo,
Na naszych oczach Zakład Karny w Tarnowie cynicznie doprowadza p. Marka Michalskiego do trwałego inwalidztwa, zapewne tylko dlatego, że ośmielił się przypominać Dyrekcji i Sądowi, iż jest człowiekiem. Jest obywatelem, który co prawda ponosi karę za czyn który popełnił – lecz przecież nie jest „wyjęty spod prawa”. Nie jest osobą, którą należy trzymać wśród bólu, poniżenia i poczucia bezsilności.
p. Marek wróci do społeczeństwa i będzie musiał jakoś w nim funkcjonować – jako kaleka.
Czy tak powinna wyglądać „Sprawiedliwość” ?
Odpowiedź pozostawiam Wam i Waszym sumieniom.
Maciej Lisowski
Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA
P.S. Dla zainteresowanych:
Raport Najwyższej Izby Kontroli pt. „Sprawowanie opieki medycznej wobec osób pozbawionych wolności”